niedziela, 31 marca 2013


 

Rozdział 9 części 2

,, WSZYSTKOWIEDZĄCA "



Następnego dnia, podróż dłużyła się niemiłosiernie. Wszyscy byli zniesmaczeni i znudzeni. Jechali wolno, a ich konie, były wręcz nieznośne. Tego dnia humor im nie dopisywał. Wierzgały i wyrywały się tak, że trudno je było okiełznać.

- Aaaa! - zdało się słyszeć z tyłu. April w jednej chwili zleciała z rumaka. Głównie przez nieuwagę Dalmira, który w tym momencie rozglądał się nie wiadomo za czym. - Cholera! - zakrzyczała tak głośno, iż można było usłyszeć to z drugiego krańca Malimii.

Leżała z twarzą w ziemi. Trudno było nawet nazwać to ziemią. Trawę okrył szron, a skóra dziewczyny najwyraźniej nie tolerowała zimna.  

 - Moja noga! No pęknie i znowu będę miała problemy...-westchnęła. Dal zeskoczył z konia by jej pomóc.

- Wszystko w porządku? - okazał współczucie i kucnął obok Ape .

- Będzie w porządku, jesli nie będę musiała ponownie wsiąść na tego głupiego...- nie skończyła. Oderwała ręce od podłoża. Były całe we krwi. O dziwo nie czuła, aby rana na nodze była aż tak głęboka. Myliła się. Miała rozszarpane kolana, z których ciurkiem ciekła czerwona substancja. Najbardziej zraniona była prawa noga. Na szczęście Arturo umiejętnie opatrzył ją i posadził obok siebie na wierzchowcu. Dalmir zrobił się cały czerwony. Gdy Savana to ujrzała, roześmiała się.  Po krótkiej przerwie mogli jechać dalej.

Ape co jakiś czas pojękiwała, a opaska , którą miała na na nodze, zaczęła robić się bordowa od krwi. 

Po paru godzinach jazdy, w końcu dotarli nad upragnione jezioro Akryl. Piękne  , niczym morze . Woda była przejrzysta i miała cudną barwę . Przeprawili się łódkami, bowiem pałac wróżki znajdował się na małej wysepce , niedaleko od brzegu . Tym sposobem dostali się do małego wejścia , a potem wąskimi korytarzykami, jeden za drugim przeszli do posiadłości . Ich oczom ukazały się tysiące malutkich wróżek, które najwidoczniej speszone ich obecnością krzątały się gdzie popadnie. Wokoło unosił się przyjemny zapch vanilli. Savana wzięła głęboki wdech. Uwielbiała takie ,,smaczne'' zapachy. Obie dziewczyny i reszta podróżników otworzyli usta z podziwu . Miejsce , w którym się znajdowali zapierało im dech. Wielka sala o błyszczącej podłodze i srebrnych ścianach wyglądała jak lodowa wyspa.  Zwisające z sufitu gdzieniegdzie sople nadawały pomieszczeniu charakter . Rycerze zdjęli z głowy  hełmy . Posiadłośc Delli , była niczym królewski zamek . 

Grupa przeszła dalej . Savana przesuwała nogi powoli , bojąc się , że podłoga pod nią runie . Po ostatniej nieprzyjemnej przygodzie bała się własnego cienia . April nieco zdenerwowana i podekscytowana trzymała się blisko Dalmira , który świecił oczami . Pałac jego ojca nie był tak bogaty i interesujący . Eathan patrzył na kryształowe sople . Z ich ostrych wierzchołków ciekła woda . Przysunął się więc do idącej przed sobą Sav . Złapał za rękę i odsunął jak najdalej od wiszącego lodowca , który mieścił się na ich drodze . Dziewczyna nie zareagowała . Szła tędy , gdzie Eat ja poprowadził . Chłopak bardzo martwił się o nią , a od wypadku strzegł jej  jak oka w głowie .

- Zapraszam moi kochani, zapraszam w progi mojego pałacu - usłyszeli wysoki głosik, drobniutkiej kobiety stojącej za nimi. Była prawie jak mgiełka unosząca się w powietrzu, z taką lekkością, jakby zaraz miała się rozpłynąć. Jej ciemna włosy sięgały bioder. Widocznie rzadko je ścinała. Kobieta miała już swoje lata, to było widać, ale mimo tego, nadal wręcz świeciła urodą. Tak, to była wróżka Delia.  Czekała na nich tuż przy wejściu. Widocznie wiedziała, iż się zjawią. Dziewczyny były zaskoczone, miło zaskoczone. - Czekałam z utęsknieniem - dodała - Musicie być bardzo głodni i zmęczeni. Zaraz poproszę o przygotowanie dla was posiłku i noclegu. Mamy tyle spraw do omówienia...-zamyśliła się i lekko objęła April za ramię. Widocznie chciała ich oprowadzić. W tej chwili Sav popatrzyła znacząco na przyjaciółkę , która z uśmiechem na twarzy przyglądała się wróżce .  Rudowłosa była usatysfakcjonowana.  W głównej pałacowej auli, będącej z pewnością największym pomieszczeniem w pałacyku, ujrzeli cztery przepiękne kobiety. Każda siedziała na swoim własnym, wyrzeźbionym, wyjątkowym tronie.  Były piękne , niczym boginie . Ubrane w złociste , lniane szaty . Ich oczy błyszczały w świetle zapalonych lamp . Usta każdej , niczym pomalowane różami . Tylko jedna z nich , miała ciemny przeszywający wzrok i lekko sine usta .

- To  są właśnie nimfy - szepnął Eathan do zgromadzonych . 

 Wtem odezwała się Delia.

- Pragnę wam przedstawić moje towarzyszki i zarazem wspólniczki. Razem opiekujemy się Malimią. Oto Ce'lenne , nimfa zajmująca się zwierzętami - wskazała na  najwyższą z nich, o jasnych włosach. Wspomniana dygnęła. 

- Następnie Bellan, nimfa roślinności. - jedyna w tym gronie brunetka, skłoniła się nisko. - Później Innajla, nimfa miłości, a na końcu Digilla - nimfa nocy.   April z nadzieją uścisnęła ramię Dalmir, którego była uczepiona.  Wiedziała teraz , dlaczego ta piękna kobieta miała ciemne oczy i usta . Była boginią nocy , ciemności .

- Bardzo miło nam was spotkać, wybranki. - Bellan zabrała głos. - Ja i moje siostry cieszymy się z waszego przybycia. 

- Tak niewiele czasu...- wtrąciła Digilla.

- A tak długo czekałyśmy...- dodała Ce'lenne. Słowa nimf były dość niezrozumiałe dla gości. 

- No! Nadszedł czas, aby coś zjeść - na twarzy wróżki Delii pojawiła się uśmiech. Najwyraźniej była wielkim smakoszem. Zaprosiła dziewczyny i książęta do stołu.

Po obfitym posiłku , który wszyscy spożyli w nieco mniejszej od poprzedniej sali ,wróżka Delia zaproponowała krótkie zwiedzanie pałacu. Krótkie, ponieważ sama posiadłość nie była jakiś olbrzymich romiarów.

Jest taki pękny - westchnęła Sav. Miejsce wydawało się magiczne i napełnione pozytywną energią.

- Pierwsze wróżki zamieszkały to prawie 200 lat temu. Od tego czasu w naszym pałacu znajdują schronienie nawet najmniejsze istotki. Tutaj wszyscy pomagają i troszczą się o wszystkich - dopowiedziała wróżka. Znacząco spojrzała na dziewczyny. Po chwili razem z książętami udali się do bardzo przytulnego pokoju . Nie było tam szklanych podług , a ściany były pomalowane w odcieniu jasnego beżu , na środku stały dwie ogromne kanapy , przykryte haftowanymi poduszkami . Przed nimi stał okrągły , drewniany stół . Na ścianach wisiało dużo obrazów , przedstawiających szczególne miejsca Malimii . Savana rozpoznała jedno z nich . na sam widok na jej plecach pojawiła się gęsia skórka . Na chropowatym płótnie idealnie przerzucone zostało okrągłe jezioro . Bardzo podobne do tego , gdzie ją porwano i omamiono . Ktoś musiał namalować ten obraz parę ładnych lat temu .

Dalmir , Eathan , Ape i Sav usiedli na kanapach . Chłopcy zrobili się nieco bladzi. . Z zniecierpliwieniem przyglądali się wróżce , która rozmawiała w korytarzu z Digillą . Gdy wreszcie weszła do środka , zamknęła drzwi i usiadła, tętno całej czwórki się wyrównało . Nie kryli zdenerwowania . Przebyli długą i męczącą podróż  , tylko i wyłącznie dla tego spotkania . Mieli nadzieję , że właśnie w tym miejscu , z siedzącą obok Delią , wszystko się wyjaśni i nurtujące ich pytania , nareszcie stracą swą ciekawość .

- Wiem , że podróż była ciężka - Delia zaczęła - Doszły mnie słuchy o incydencie - popatrzyła na Savanę , która momentalnie spuściła wzrok . - Dziecko , nawet nie wiem co przeżyłaś . Ale jesteś tu wraz z April , by dowiedzieć się najważniejszego . To wasze zadanie , wasza misja . Prędzej czy później  i tak dotarłybyście do nas .   

- To nie był przypadek ? - wyskoczyła Ape - Przecież każda dziewczyna mogła być na naszym miejscu .

-  Nie . To nie przypadek . - Do pokoju wleciały dwie malutkie stworzonka . Były to te same wróżki , które zobaczyli wchodząc na posiadłość Delii . Małe , niczym dłoń dziewczęta uśmiechały się głęboko . Ich w półprzeźroczyste skrzydełka , podrygiwały . Każda miała w rączkach filiżankę , którą położyła na stoliku  . W mgnieniu oka z powrotem wyleciały z sali , najwyraźniej jeszcze speszone .- Nie mogłaby to być przypadkowa osoba. Zostałyście Wybrane. - dokończyła kobieta .

- Wybrane? - Savana była zdziwiona . Złapała się za gardło jakby miała zaraz zwymiotować . Dalmir wraz z bratem siedzieli nieruchomo .

- Owszem . Bogowie Malimii, tak nazywają ich ludzie, którzy nigdy na własne oczy ich nie widzieli. Tak naprawdę to tylko opiekunowie, dbający o dobro i pokój. Ja jestem jednym z nich. Kontynuując, kiedy świętej pamięci  Emilia i Amelia zmarły  i w naszym świecie zapanowała nienawiść między waszym ojcem, a wujem - skinęła do siedzących młodzieńców - Rada wybrała was spośród śmiertelników - przyjrzała się dziewczynom .

- Gdzie są ci opiekunowie ? - Eathan wtrącił się do rozmowy .

- Tylko ja jestem  berjalan. 

- Co to znaczy ? - wszystko co usłyszała Savana było dla niej dziwne . Z trudem wydobyła z siebie głos .

- Bogowie porozumiewają się ze sobą w języku malimskim . Kiedyś , bardzo dawno temu ten język był głównym źródłem porozumiewania się dla wszystkich Malamińczyków . Z czasem jednak , kiedy  bogowie znaleźli sobie miejsce wysoko nad człowieczeństwem - w niebiosach , ludzie upraszczali sobie mowę . To co przed chwilą powiedziałam - berjalan - znaczy chodząca lub inaczej prowadząca. Zostałam wybrana , aby w czasie waszego przybycia wskazać wam drogę . Pomóc wypełnić przepowiednię . Pozostali opiekunowie patrzą na nas z góry . Przybędą na ziemię po raz pierwszy od tysiąca lat , gdy przepowiednia zostanie wypełniona .  Jeśli zaś o nią chodzi to przysięgam , jesteście wyjątkowe . To - wskazała palcem na Savanę i powstała zbliżając się do niej . Dziewczyna trochę się zlękła . Wróżka podeszła i położyła palec na jej szyi . Wskazywała na jej znamię w kształcie niewyraźnej gwiazdy okrążonej kołem - To znak . 

- O co chodzi ? Mam to od małego  - Savana wystraszyła się .

- To znak , który pozwoli wam uwierzyć  - wszystkie pary oczu w pokoju zwróciły się ku Savanie . - To nie jest jakieś przypadkowe znamię , to prawdziwie magiczny znak  . Bogowie wiedzieli , że będziecie miały wątpliwości . Takie samo słońce wschodzi w Malimii raz do roku .

-  Niewiarygodne ... - Sav była zdumiona .

- Ty dziecko , czy też takie masz ? - wróżka popatrzyła na siedzącą obok April , która do tej pory zwróciła na znamię przyjaciółki szczególną uwagę . 

- Nie ...może kiedyś, gdy byłam mała...ale teraz już zniknęło - w jej oczach zniknął błysk - Czy to niedobrze ? - głos jej drżał .

- Nie - Delia popatrzyła na nią z drobnym współczuciem  - Jesteś tu tak samo ważna . By może , jeśli chodzi o przepowiednię - znamię Savany będzie jakąś podpowiedzią . By może to ona będzie musiała dokonać czegoś ważnego i niebezpiecznego. Wszystko wyjaśni się już wkrótce . 

- Jesteśmy tu głównie po to , żeby dowiedzie się czegoś na temat tej przepowiedni . Nie mammy o niczym pojęcia . Król Phenian rozmawiał ze mną na temat tego , jak doszło do sporu między nim a Astanem . Nie wiemy nic poza tym . Dlaczego zostałyśmy  przysłane do Malimii ? - Ape zadała pierwsze pytanie .

- Nawet jeśli , to co możemy zrobić ? Przecież nie mamy żadnych mocy ani zdolności , którymi będziemy mogły bronić zamku  - Savana wpadła w trans .

- Zacznę od początku . Słyszę , że jesteście zupełnie nieświadome tego co tu robicie . A więc zaczęło się tak . Emilia, matka Eathana i Dalmira miała młodszą siostrę Amelię . Była starsza od niej  , więc kiedy wyszła za króla Pheniana ,to ona zasiadła na tronie , jako najstarsza prawica .  Astan natomiast był człowiekiem żądnym władzy , ale pogodził się z tym , że zawsze będzie podrzędny w stosunku do Pheniana . Skłoniła go do tego wyłącznie żona , która cieszyła się , że po śmierci ojca, Emilia zasiadła na tronie i nie było długiego bezkrólewia . Astan myślał , że zostanie królem , więc rządziło nim rozczarowanie . Nie mógł pogodzi się z wyborem  . Niedługo po tym na świat przyszliście wy , chłopcy - wskazała na dwóch młodzieńców , którzy jak na znak uśmiechnęli się - oraz księżniczka Pearl - Savana i April popatrzyły na siebie . Dobrze pamiętały tamto spotkanie z ciemnooką dziewczyną . - Astan i Amelia zamieszkali w nowo wybudowanym zamku , który wielkością przypominał zamek Pheniana. Król  natomiast zamieszkał w nim wraz z żoną i synami jako prawowity władca .  Wracając ... - Wróżka znów zaczęła mówić - Wszystko układało się dobrze . Ale pewnego razu Emilia przez nikogo niezauważona zapuściła się w głąb dzikiego lasu . Astan i Phenian wyruszyli na łowy . Nie wiedzieli , że królowa nie wróciła do zamku , od dłuższego już czasu . Zaniepokojona długą nieobecnością siostry , Amelia postanowiła podążyć za nią . Niestety żadna z nich nie powróciłą z lasu - Wróżka spuściła głowę . Eathan też jakby posmutniał . Dalmir siedział prosto , jakby próbował nie powracać do tamtych wspomnień . Wróżka zaczęła mówić dalej  - Gdy polowanie się zakończyło , mężczyźni wrócili . Kiedy wszystko się wyjaśniło , oboje pogrążyli  się w rozpaczy . Astan był przekonany , że to Emilia zaciągnęła do lasu jego żonę . Skłócił się więc z Phenianem . Tak to smutny i rozżalony władca panował w Malimii . A jeśli władca był smutny , to i cała Malimia też . Wszędzie zapanowała ciemność , a Astan przeszedł na ciemną stronę . Od tamtej pory mrok panuje zawsze . Wszyscy bogowie zaniepokoili się państwem i jego stanem . Dobrze wiedzieli też , że Phenian nie da rady podnieść się po utracie żony . A , że Amelia już nie żyła , to i Astan stracił jakiekolwiek więzi z królestwem . Tak szczerze liczył na to , że z biegiem lat to on zasiądzie na tronie . Ani on , ani Phenian nie byli w stanie żądziś Malimią .Innymi słowy , wszystko legło w gruzach . Bogowie nie mogli pozwolić na upadek Malimii . Zesłali więc na ziemię trzy pierścienie . Jeden dla Pheniana , drugi dla Astana a trzeci... Ukryli go - wróżka rozłożyła ręce -  Tak więc pierścienie dawały wszystkim trzem mężczyznom jakby siłę , niewyjaśnioną moc . Astan i Phenian byli zrozpaczeni utratą żon . Pierścień dawał im siłę do dalszego życia . Dzięki nim Phenian mógł dalej panować , choć wszyscy wiemy , że nie przyszło mu to z łatwością . Astan skłócony z władcą , zaszył się w swoim zamku i planował , jak wszyscy mówili - zemstę . Bogowie widząc krążący spór , nie mogli doprowadzić do wojny . Dlatego tez powstała przepowiednia . Najwyższy z bogów zawarł z Astanem umowę , ciemny pan nie miał prawa odebrać Phenianowi tronu, póki nie zjawią się istoty wybrane, a przepowiednia się nie wypełni. Te istoty...nikt nie znał ich imion ani płci, wiedziano tylko, iż muszą one być bezstronne. Taką osoba nie mógłby być na przykład drogi książę Dalmir , ponieważ on wybrałby stronę ojca . To oczywiste - wytłumaczyła. Muszą być to ludzie , którzy sami wybiorą sprawiedliwie . I tak zjawiacie się wy, które doprowadzicie do zakończenia wiecznego sporu i zła panującego w Malimii - wróżka z trudem złapała wdech .

Wszyscy siedzieli w ciszy , jakby chcieli sobie wszystko poukładać w głowie . Cała sytuacja była na prawdę skomplikowana .

- Jak mamy to zrobić ? - April zapytała stanowczym tonem .

- Musicie zjednoczyć pierścienie  - odpowiedziała Delia  - Potem złożyć je w Studni Życzeń . Jeśli oczywiście chcecie wrócić ...

- Oczywiście , że chcemy .. - Savana wzdrygnęła się . Eathan popatrzył na nią . Dalmir natomiast, spuścił wzrok z Ape.

- Muszę się przewietrzyć - powiedział Eat i wyszedł z sali . Sav ukryła twarz w dłoniach .

- Musimy zgarnąć trzy pierścienie ... - Ape potakiwała głową i bezustannie powtarzała.

- Tak . Musicie wiedzieć , że Astan planuje wojnę . Planował ją przez te wszystkie lata . Nikt nie wie , co zrobi . Jedno jest pewne . Jeśli uda mu się was pokonać, na pewno  zasiądzie na tronie .

- O to będzie walczył ? O tron?! - Dalmir wstał - Nie dość , że oskarżył mego ojca, o coś czego nie zrobił , to jeszcze będzie chciał go zabić ?!

- Niestety wszystko na to wskazuje . Byłeś mały , nie pamiętasz jakim był człowiekiem . Zawsze wygrywał . Musiał mieć wszystko w jednym palcu . Inaczej ..

- A ta studnia ... - Savana również powstała .

- To święte miejsce . Macie tylko jedną szansę , żeby się tam dostać . Można się tam dostać tylko raz w roku i tylko jedna jest szansa na wydostanie się. Musicie zdobyć  trzy pierścienie , potem wrzucić je do studni . Wtedy przepowiednia zostanie wypełniona . Jako dziewczyny , które doprowadziły do spokoju w Malimii , będziecie miały do dyspozycji jedno życzenie . Gdy je wypowiecie święta woda w studni zrobi wszystko , czego zapragniecie . 

- Czyli jeśli weźmiemy pierścienie wszystko wróci do normy ? - Ape zadała ostatnie pytanie .

- Owszem . Ale pierścień Astana...nie odda go bez walki. Będziecie musiały...

- Musimy stoczyć z nim bitwę? -Savana przeraziła się .

- Jeśli będzie trzeba . Słuchajcie . Jeśli będzie wojna , to jest szansa , że Astan upadnie . Nie jest przygotowany na wielodniową walkę.

Wróżka widząc nieco skwaszone miny czwórki nastolatków dopowiedziała:

- Więc...O! Jak się zrobiło ! Czas do łóżek ! - wstała i otworzyła drzwi wejściowe . Książę i dziewczyny ruszyli za nią . Jedna z małych wróżek podleciała do nich i wskazała drogę dokomnat . Znajdowały się one na prawo od biegnącego dotychczas korytarzu . Delia skierowała się na lewo . Już April otworzyła drzwi, gdy kobiecy głos wróżki zabrzmiał po raz ostatni :

- A ! Jeśli chodzi o magiczne moce , o których Savano mówiłaś , to czekajcie . Prędzej czy później dostaniecie to , co wam będzie potrzebne. Magia w waszych sercach wkrótce się ujawni. Przecież nie pokonacie Astana gołymi rekoma - skończyła z ironią.


      

                                                                Ciąg dalszy nastąpi ...





piątek, 29 marca 2013




Rozdział 8 części 2

,,NIE ZAWSZE WSZYSTKO IDZIE PO NASZEJ MYŚLI"



Sav była już cała i zdrowa. Została otoczona opieką i wróciła do siebie, po tej dość krępującej, ale zarazem tragicznej przygodzie. Siedziała teraz w namiocie i popijała gorący, ziołowy wywar. Niestety, podróż się opóźni...I to wszystko przeze mnie. - pomyślała ze smutkiem. Na dodatek znamię na obojczyku zaczęło strasznie piec . Odkąd dotarły do Malimii nie dawało się we znaki . Sav z nadzieją myślała , że w końcu powód jej częstych nieprzyjemności w końcu przestanie być natarczywy . Niestety - myliła się . Znamie w kształcie nierównej gwiazdy bolało . Dziewczyna sama nie wiedziała , dlaczego tak jest . Gdy była dzieckiem , bała się iść z tym do lekarza . Teraz odpychała tę myśl od siebie jesczze bardziej , i czekała na dzień kiedy ból ujażmi się na dobre .

- Możemy porozmawiać? - do namiotu zaglądnęła Ape. - Wszyscy są ciekawi, co tak naprawdę się tam wydarzyło ... Ruda otoczyła blondynke ramieniem. - Czy masz siłę i ochotę , żeby o tym rozmawiać ? Czy jest jesczze zawcześnie , żeby wracać do dzisiejszego poranka ?

- Err...- zacięła się Savana i równocześnie podrapała po głowie. Mało pamiętała z tamtego zdarzenia. -  Niech będzie - poklepała lekko miejsce obok siebie , na znak , żeby Ape usiadła przy niej - Gdy Eat wyszedł na przechadzkę, ja położyłam się i zamyśliłam. Nagle usłyszałam wołanie o pomoc. Wpierw sądziłam, żę to tylko wytwór mojej wyobraźni, ale dźwięk powtórzył się jeszcze raz. Więc wyszłam, aby się rozejrzeć. Nikogo nie zauważyłam. Wołanie znów się powtórzyło. Dostrzegłam , iż coś porusza się koło zagajnika drzew. Postanowiłam podejść bliżej i sprawdzić. Osobą proszącą o pomoc okazał się wyjątkowo mała osóbka, ale nie dostrzegłam jej twarzy. Postać zaczęła biec, tak jakby chciała mi coś pokazać. Lekko oszołomiona podążyłam za nią. Wtedy właśnie dotarłam nad jeziorem. Wtem poczułam dziwnie odurzający zapach, a wokół  mnie świat zaczął wirować. Ostatnią rzeczą jaką widziałam był mały chłopiec. Mówił do mnie, błagał o ratunek. Pamiętam...nazywał się Dalas...Nestety już niedomagałam. Byłam cała poraniona od przedzierania sie przez chaszcze. Na domiar złego, ktoś przyłożył mi od tyłu czymś ciężkim...- pogładziła tył głowy. - Potem...straciłam przytomność...nie czułam nic...a ten chłopiec, po prostu zniknął...nie wiem co było dalej - zawiesiła głos. Ape przytuliła ją.

- Myślę że to na razie wystarczy. - poprawiła opadające na twarz włosy przyjaciółki  - Musisz wydobrzeć. Nasza podróż ...nie przejmuj się. Ważne jest, żebyśmy obie , w jedym kawałku dotarły do Delii - powiedziawszy to, wyszła. Wraz z wyjśćiem przyjaciółki, do namiotu zawitał Eathan. W jego dłoni schowana była bransoletka.

- Sądzę , że to należy do ciebie. - zapiął ozdobę na dłoni ukochanej. Nie miał żadnej teorii, co mogło się zdarzyć dziewczynie. Nawet nie chciał myśleć o najgorszym...

- Musiałam ją zgubić, gdy biegłam...- zciszyła głos. Chłopak zainteresowany jej słowami, przysiadł wygodnie, a ona opowiedziała mu swoją wersję historii. Książę westchnął.

- Co ja bym zrobił bez ciebie. Sam jak palec. - rozmarzył się. Dziewczyna nadal nabierająca sił po zdarzeniu, uśmiechnęła się. Położyła głowę na jego kolanach i zasnęła.

 

April po wyjściu z namiotu Savany , przysiadła pod pobliskim drzewem . Starała się nie odchodzić zbyt daleko , aby nie paść ofiarą przestępstwa . Sav widziała chłopca imieniem Dalas . Czy był zwykłą przynętą , aby zapędzić dziewczynę w kozi róg ? To wszystko było bardzo dziwne i podejrzane . Dlaczego Savana miała na sobie tylko dolną część bielizny i jasne spodnie , specjalnie uszyte do jazdy konnej ? Jak to się stało , że dziewczyna zgubiła koszulę ? Być może pamiętała przebieg tej sytuacji . Możliwe , że nie chce do tego wracać . April postanowiła dać jej odpocząć , nabrać sił . Liczyła też , że z biegiem czasu przyjaciółka wszystko sobie przypomni i wytłumaczy jej co się stało . Miała nadzieję , że to nie był plan Astana . Słyszała już , że to przebiegły człowiek . Czy celowo opuźnił podróż ? Czy chciał zabić Savanę , waląc ją czymś w głowę ? Czy był zdolny posunąć się do czegoś takiego ? A chłopczyk - Dalas - co tam robił ? Czy naprawdę potrzebna była mu pomoc ?

- Wyruszymy z samego rana - Dal przysiadł obok Ape - Savana nie jest jeszcze w najlepszym stanie .

- Dziękuję - Ape zmróżyła oczy .

- Za co ?

- Gdyby nie ty ... nie zauważylibyśmy jej . - dziewczyna złapała chłopaka za ramię .

- Daj spokój . Co było , minęło . Czas zacząć żyć teraźniejszością . - odwzajemnił uścisk .

- Niby tak . Ale mimo wszystko bardzo cię podziwiam . Tak starasz się żeby mi zaimponować .

- Owszem . Staram się - na twarzy Dalmira pojawił się zawstydzony uśmieszek .

- Nie przestawaj - żrenice Ape stawały się coraz większe. Podniosła się i pocałowała chłopaka w policzek.

Wstali i przeszli przez niewycięte pola . Zbliżał się zachód słońca . Usiedli więc wtuleni w siebie . Mimo nieprzyjemnej sytuacji w jakiej się znaleźli , opuźnienia podróży i dodatkowego zmęczenia - znaleźli w sobie nadzieję .

 

                                                               

                                                            Ciąg dalszy nastąpi ...

środa, 27 marca 2013

 

Rozdział 7 części 2

,,MODLITWA - RZECZ ŚWIĘTA''

 

 

 Po znalezieniu bransoletki Eathan miał coraz gorsze przeczucia . Czy dziewczyna zostawiła ją specjalnie , żeby mogli ją znaleźć ? Czy jest w  niebezpieczeństwie ?Czy to Astan jest sprawcą jej zaginięcia ? W głowie kłębiło się mu wiele myśli . Ale nie poddawał się . Biegł dalej , byleby tylko ujrzeć jej piękne oczy . Gdzieś głęboko w sercu przeczuwał , że jest cała i zdrowa . Niemnie jednak okoliczności zaginięcia były fatalne . Gęsty las . Mężczyzna , który za wszelką cenę chce się jej pozbyć . Nie dało się tu myśleć pozytywnie . Oszaleć można.  Jeden z rycerzy na rozkaz księcia zawiadomił April i Dalmira o znalezieniu tropu .  Ci byli już na miejscu . 

- To jej bransoletka , prawda ? - Eathan pokazał Ape bransoletkę , którą do tej pory mocno ściskał  . Byc może to jedyna rzecz , która pomoże mu dotrze do ukochanej . 

- Tak - April przyłożyła dłoń do ust . - Dostała ją ode mnie na słodką szesnastke - wychlipała.

- Trzeba ruszać dalej - Dalmir przyśpieszył kroku , idąc w głąb lasu . Pozostali podążyli za nim . 

April nie miała zegarka , ale w myślach odmierzyła czas . Minęło już kolejne trzydzieści minut . Nigdzie nie było żadnej wskazówki , kolejnego tropu . Wszyscy bardzo przejęci przebiegiem sytuacji , postanowili zaczerpnąć sił . Zatrzymali się więc na brzegu rozłożystego jeziora . Dookoła niego dalej rozwijał się las , tworząc wodny okręg . Rycerze schowali miecze i inne narzędzia obrony , które dotychczas bacznie nosili w ręce . Jeden z nich usiadł na kamieniach , drugi wszedł do wody po kolana . Jego sroga mina wróżyła , że woda nie była zbyt ciepła . Eathan był brudny na twarzy . Zmarnowany upadł na ziemię i schował głowę w kolanach . Modlił się zaciskając pięści . Liczył na cud ,na Boga , a był głęboko wierzący . April cała drżała , mimo iż pot lał się jej po plecach . Gorycz i żal wylewał się z jej serca . Chciała krzyczeć w głos , tak żeby nawet król Phenian nie mający pojęcia o tym co się dzieje , ja usłyszał . Dalmir stał sztywno i patrzył przed siebie .

- O matko!- krzyknął w głos i pobiegł wzdłuż jeziora . April chwyciła go za rękaw , ale ten biegł jak oszalały . - Eathan ! 

Chłopak podniósł głowę . Jeden jego policzek był nieco mokry . Wyglądał w stronę biegnącego brata . Gdy zauważył jaki jest tego cel , podniósł się w pędzie i ruszył za nim . Ape mimowolnie zaczęła płakać . Szybko znalazła się tuż za Eathanem , który klęczał na ziemi wraz z Dalmirem . Na kamieniach , prawie że po drugiej stronie miejsca gdzie się zatrzymali leżało ciało . Ciało dziewczyny o długich blond włosach . Książęta starali się ją reanimować , bowiem nie oddychała . Miała na sobie zarzuconą długą chustę , nic więcej . Jej usta były sine , ponieważ od dobrych paru godzin leżała w tym miejscu naga , na dodatek w zimnej wodzie . 

Wszyscy zgromadzili się nad nią . April zdjęła z siebie koszulę i okryła przyjaciółkę .  Eat starał się wznowić bicie serca . Rycerze przyglądali się z zaciekawieniem sytuacji . April płakała nadal , ponieważ nie na co dzień widzi się swoich najlepszych przyjaciół w takim stanie . Dziewczyna traciła zmysły . Wydawało jej się , że zaraz odpłynie . Czy Savana żyła ? Czy ta reanimacja pomoże ? Czy jest jakaś szansa ? Rude włosy dziewczyny opadały na każdą stronę .  Klęczała nad Sav trzymając jej zimną rękę . Eathan robił co w jego mocy . Wszyscy wyczekiwali aż dziewczyna się poruszy , złapie oddech . Staranie chłopaka nie poszły na marne . Leżąca na kamieniach licealistka wykonała wdech . Serce Ape drżało . Savana wykrztusiła resztki zalegającej wody z płuc . Uniosła powieki i zobaczyła nad sobą wszystkich zgromadzonych . Jej obraz był rozmazany , do tego od utraty przytomności bolała ja głowa .  

Eathan podniósł ją lekko i położył na swoich kolanach . Mocno przytulił do siebie . Cały stres opadł . Savana żyła .

Dalmir uśmiechnął się i przysunął do April , ściskając mocno jej ramię . Dziewczyna tym razem go nie odtrąciła . Przytuliła się mocno . Była szczęśliwa. Obiecała sobie , że będzie spędzać z Sav więcej czasu . Już nigdy jej nie zostawi . Każdego dnia w tej krainie będzie dbała o jej i swoje bezpieczeństwo , a książęta jej w tym pomogą .

Savana podniosła się nieco , przymając zsuwający się z jej piersi materiał . Troszkę się zawstydziła .

- Rozejś się ! - Dalmir prychnął z pogardą na rycerzy . Odeszli w oka mgnieniu . On sam również posłał Savanie uśmiech i wycofał się . April rzuciła się na dziewczynę z uściskiem i pocałowała w policzek .

- Tak się o ciebie bałam ! - wyjąkała chlipiąc .

- Co się stało ? - Savana była zdezorientowana . Patrzyła to na Ape to na Eathana , którego policzki lśniły w słońcu . Samej poszkodowanej zachciało się płakać , gdy zobaczyła łzy w jego oczach . Wytarła spływające po  policzku chłopaka łzy . Jej usta były sine , prawie ich nie czuła . Głowa pękała w szwach  . Jeszcze na dobre nie przypomniała sobie zajścia z przed  paru godzin . Twarz piekła niemiłosiernie . Savana zdała sobie sprawę , że musi być cała poharatana . Miała również rozerwaną wargę ,poczuła napływającą na język krew . April podsunęła jej kuferek z wodą . Sav nie pamiętała kiedy zwykła woda smakowała jej tak dobrze . Nie odrywała wzroku od Eathana . On za ten czas miał oczy zamknięte , jakby właśnie się modlił  . Dziewczyna wyrwała go z zamyślenie namiętnie całując . Eathan stracił równowagę i mało co nie poleciał do wody . Na szczęście chwycił Savanę za nagie plecy . A ona trzymała ostatnie odzienie jedna ręką , gdyż drugą zaplotła szyję swojego wybawcy .

 

                                                             Ciąg dalszy nastąpi ...

    

wtorek, 26 marca 2013

 

Rozdział 6 części 2

,, SEN CZY JAWA?"

 

Eathan stał przy ślubnym kobiercu . Przed nim zgrabna kobieta ubrana w liliową suknię  ślubną . Nie widział jej twarzy , ponieważ była osłonięta podobnego koloru welonem . Gdy postać zdjęła go z siebie nie zobaczył pięknych niczym fala morska oczu Savany . Stała przed nim panna o brązowych włosach i piwnych źrenicach - Leti . Chłopak zmrużył oczy i odsunął się o krok od niewiasty . Był zdezorientowany . Co Leticia robiła z nim w tym miejscu ? Chciał coś do niej powiedzieć ale oddzielała go od niej jakby niewidzialna ściana . Nie mógł wydobyć z siebie głosu , oraz nic nie słyszał . Kapłan stojący przed nimi obojga mówił chyba słowa przysięgi. Młodzieniec rozejrzał się dookoła . W sali zgromadzili się wszyscy poddani , wraz z dumnym ojcem i Dalmirem . Obok niego stała promieniejąca dziewczyna o blond włosach upiętych w kok . Czyżby to była Savana ? Chłopak przetarł oczy ze  zdziwienia. To była ona. Na dodatek trzymała Dalmira za rękę ! Stop! Przerwać ceremonię! Chciał wykrzyczeć, ale nikt go nie słuchał. Nie miał zamiaru żenić się z osobą, której nawet nie kocha! Podbiegł do Sav , chcąc wszystko odkręcić. Jednak dziewczyna nawet go nie zauważyła. Klamka zapadła. Książę został przywleczony przed ołtarz, a organy zagrały wszystkim znaną melodię...

Eathan obudził się cały spocony.

- Czy wszystko w porządku? - zapytał jakby nigdy nic, siedząca obok niego Savana. - Strasznie się rzucałeś.

- Eee...- otrząsnął się młodzieniec. - Miałem po prostu zły sen...ale dzięki tobie, wszystko wróciło do normy...- ucałował ją w czoło. - Wiesz, chyba się przejdę - zakomunikował i opuścił namiot.

Był wczesny poranek. Ptaki śpiewały,a w powietrzu unosiły się przeróżne zapachy. Eat nie chciał więcej myśleć o koszmarze. Napełniało go to rozpaczą. Obszedł całe pole , wszedł w głąb lasu i zawrócił. Świeże powietrze wpływa na jego szare komórki, teraz myśli się lepiej. Chciał jeszcze zdążyć porozmawiać z Savaną, zanim ruszą w dalszą drogę. Wszedł po cichu do namiotu. Ku jego zdziwieniu, dziewczyny już tam nie było.

Poszedł więc do Arturo , który wraz z innymi uzbrojonymi mężczyznami siedział pod drzewem . Kiedy go zauważyli , powstali .

- Arturo widziałeś gdzieś Savanę ?

- Nigdzie panie - Arturo był trochę zdziwiony .

- A czy któryś z was ? - spojrzał wyczekująco na pozostałych .

- Nie ..- panowie odpowiedzieli chórem , jakby się do tego przygotowali .

 

Eat był nieco zmartwiony . Straż pilnowała przecież dziewczyn jak oczka w głowie . Jak to możliwe , że Sav tak po prostu wyszła niezauważona ? Chłopak był niemal pewien , że znajdzie ją w namiocie April i Dalmira . Udał się tam .

 Był jak to arystokrata, dobrze wychowany, więc zastukał, by w razie czego nie przeszkadzać zakochanym. Nie miał pewności , czy nie są sami .

- Tak? - odpowiedział mu miły głos Ape.

- Jest z wami twoja przyjaciółka ?

- Nie . Po raz ostatni widziałam ją wczoraj wieczorem , przy kolacji . - Ape była zdumiona . Otworzyła namiot i razem ze swoim chłopakiem wyszła na zewnątrz . - Gdzie ona jest ?

- Zniknęła ! Nigdzie jej nie ma ! - głos młodzieńca zadrżał.

- Jak to jej nie ma?! Co się stało?

- Nie wiem, wyszedłem na chwilę . - cała trójka rozejrzała się wokoło , jakby oczekiwali , że ujrzą gdzieś wysoką blondynkę .

- Daj spokój bracie , przecież to nie mala dziewczynka . Nie odeszła pewnie daleko . - Dal wtrącił sie do rozmowy .

- Ale jest sama . Nikt jej nie widział . Nie wiemy nawet w którym kierunku poszła . - Eathan nie panował nad emocjami .

- Jeśli cos się jej stanie ? - April popatrzyła na Dal'a ze łzami w oczach . Ten od razu wyczuł narastające napięcie . April była silną dziewczyną . Nigdy się nie poddawała , nie pozwalała sobie zepsuć szyku . Jeśli uroniła łzę , to coś musi być na rzeczy .

- Zwołam wszystkich. Przecież nie może być daleko - pocieszył Eathan'a Dal. W życiu nie widział go tak zestresowanego. Najwyraźniej bardzo się martwił.

Dalmir podbiegł do czekających pod drzewem mężczyzn  . Wszystko im wytłumaczył .

- Arturo , weź dwóch rycerzy i idźcie w tym kierunku - wskazał dłonią na las za namiotami . 

- Wy - popatrzył na dwóch muskularnych chłopów o siwych brodach - Pójdziecie ze mną . Reszta idzie z księciem Eathanem . - Na te słowa wszyscy rycerze rozeszli się tam , gdzie nakazał . Eathan założył na plecy schowany łuk z dziesięcioma strzałami . Ten sam , którego strzały zraniły Savanę po raz pierwszy. Miał nadzieję , że tym razem też naprowadzi go , na dobrą drogę .

 

Ape kierowała się za Dalmirem i jego dwoma obrońcami . Przed oczami miała najgorsze . Wszystko tak się układało . Ona i Sav spotkały swoją prawdziwą miłość , teraz miały udać się do wróżki , żeby móc poznać słowa przysięgi . Jeśli ktoś ją porwał ? Ape nie wiedziała w jaki sposób o tym myślec . Nie znała tutejszych zwierząt poza niedźwiedziem Bruno , którego wraz z przyjaciółką spotkały w drodze do zamku . Czyżby Astan chciał popsuć im szyki ? Porwał bezbronną dziewczynę , gdy ta przechadzała się po lesie ? Jeśli to prawda , to jakim cudem nikt go nie zauważył ? Najbardziej była zła na siebie . Zamiast by z przyjaciółką , pomaga jej i sobie podczas tej trudnej wyprawy , ona była z Dalmirem . Jego towarzystwo było jej potrzebne , ale dopiero teraz zrozumiała , jak dużo znaczy dla niej przyjaźń z Savaną .

- Widzicie coś ? - Dalmir pytał się rycerzy , tym samym wyrywając dziewczynę z zamyślenia .

- Nic , nigdzie ,Wasza Wysokość - odpowiadali . 

- Savana  ! - April darła się na cały głos . Chciała zobaczyć przyjaciółkę . Musiała to zrobić . Jej serce było teraz niczym związane grubymi sznurami . Tak bardzo tęskniła .  Z jej oczu zaczęły płyną łzy . Szukali Sav już dobrą godzinę . Nigdzie ani śladu . 

- Kochanie - Dalmir przytulił ja gdy tylko zobaczył w jakim jest stanie . Ale dziewczyna wyrwała się . Zakryła twarz rękoma . Nie chciała nikogo widzieć. Najlepiej zaszyć się w jakiejś dziurze , niezauważona i kompletnie zażenowana.

 

Eathan biegł przez ostre krzewy . Jego twarz była biała jak ściana . Wraz z poddanymi mu rycerzami szukali Savanę , która po prostu zniknęła . Ruszył jako pierwszy , aby szukac jakiś wskazówek . Przeszli już pole , potem okrążyli gęsty niczym chmury na niebie las . Pogoda była tak samo męcząca jak poprzedniego dnia . Ale Eathan był zbyt przejęty , żeby odpoczywać . Szedł szybkim tępem przed siebie , nie zwracając uwagi na lejący się z głowy pot . Teraz nie żałował , że jako jedyny z poszukiwaczy nie ubrał ochronnej zbroi . Nie miał wtedy na to czasu , ale i tak wyjdzie na tym najlepiej . 

- Savana ! - krzyczał , licząc , że dziewczyna da mu jakiś znak . Odpowiedziała mu jednak głucha cisza .

 Jego wzrok przykuła dorodna malina , leżąca ukradkiem na pokrytej mchem skale .  Był zdezorientowany . Potrzebował czegoś , czym mógłby naładować straconą energię  , jednak nie miał nic do jedzenia . Sięgnął więc po leśny owoc . Ku jego zdziwieniu nie była to jedna malinka . To nawet nie była malina . Pociągnął więc mocniej , bo wił się za nią metalowy łańcuszek , który zaklinował się między dwoma skalami . Młodzieniec delikatnie wyjął go . Była to bransoletka , ozdobiona plastikowymi  malinam i jeżynami. Wyglądały jak prawdziwe . Gdzieś już ją widział . Jak na wznak staną dęba . Przywołał w myślach ten moment , w którym Savana weszła do jego komnaty , gdzie siedział za ten czas z Leticią . Sav była ubrana w piękną długą suknię , w której zamierzała iść na bal . Na jej ręce lśniła właśnie taka sama bransoletka . Savana zostawiła ślad .

                                                       

                                                           Ciąg dalszy nastąpi ...



niedziela, 24 marca 2013

 

Rozdział 5 części 2

,, PORA NA PRZYGODĘ"

 

Wszystko było już gotowe. Kasztanowe rumaki już czekały na pasażerów. Trochę podenerwowany Dalmir pomagał April wsiąść na konia . Eathan i Savana już siedzieli na swoich wierzchowcach . Chłopak pokazywał jej jak ma go prowadzić . Savana musiała sobie przypomnieć kilka rzeczy . Gdy miała dwanaście lat brała  lekcje jazdy konnej . Było to jej pasją . Dwa lata później , po ciężkich treningach złamała nogę w kolanie . Wtedy jej przygoda z jeździectwem się skończyła . Przez dwa kiesiące nie chodziła do szkoły , nie mogła chodzić . Gdy powróciła do zdrowia , lekarze stwierdzili , że nie może narażać kości  i nie powina jeździć konno . Bradzo to przeżyła . Teraz , kiedy po paru latach przerwy usiadła na swojego  wierzchowca imieniem Nirvana , poczuła narastające podniecenie . Najwidoczniej bardzo jej tego brakowało .

 Dziewczęta ubrane w wyjątkowo zwiewne kombinezonym razem z książętami byli już na dziedzińcu.  Poddani wraz z królem uczcili ich odjazd kilkoma pożegnalnymi okrzykami. Oprócz nich, w podróż udali sie także liczni rycerze, których zadaniem było chronić całą czwórkę.  Dalmir jechał na jednym wierzchowcu z Ape . Rudowłosa nigdy nie miała do czynienia z końmi i bardzo się bała.

- Już nie moge się doczekać - oznajmiła i wtuliła się w chłopaka. 

- Jak długa będzie podróż? - zapytała Savana wyraźnie zaintrygowana.

- Mniej wiecej około dwóch dni, tyle zajmie nam pzreprawa przez Magiczny Las. - odpowiedział jej Eathan z impetem. Czekała ich emocjonująca droga pełna wrażeń. Czego dowiedzą się od Delii? Czy wreszcie poznają całą treść przepowiedni ? Te pytania nurtowały dziewczyny. Nadszedł czas , aby poznać prawdę. 

Dal chciał wykorzystrać ten okres , by wcielić w życie swój plan, nad którym pracował od czasu wyznia w bibliotece. Musiał jakoś udowodnić April, że jest warty dłuższej uwagi. Nie chciał żeby go opuściła .


 

Jechali dość długo, zanim dotarli do pierwszej wsi. Przeprawiając się przez nią, mijały ich dziewczęta spoglądające tęsknym wzrokiem na Dalmira i Etahan'a , zaś na Ape i Sav prawie nienawistnym. Rudowłosa wzięła się w garść i pokazała język grupce panienek machających do jej ukochanego. Ich miny były znaczące . Coś jak ,,uważaj bo skończysz jak my''. Jednak April nie przejęła się tym.  Pobliskie domki były małe , przez co wydawały się przytulne . Przy każdym kwitły piękne kwiaty w różnych odcieniach . Piękne słońce umilało królewskiej grupie jazdę na pędzących koniach . Książęta prowadzili wierzchowce szybko , aby jak najszybciej dotrzeć do celu .W następnym miasteczku zatrzymali się, na noc. W tym czasie dziewczyny mogły przyglądnąć się zwyczajom tutejszych ludzi. Miały szczęście, natrafiły bowiem na obchody Dnia Świetej Paproci. Zdziwiła ich ta nazwa, lecz Dalmir wytłumaczył, iż paproć w Malimii uważana jest a życiodajną roślinę. Ma swoje zastosowanie zarówno w lecznictwie, jak i w kuchni. Przyjęła ich pod swój dach pobożna rodzina . Ludzie byli ubodzy i mili . Bez problemu ugościli przybyłych w swoich izbach . Savana zastanawiała się , czy gdyby książęta się nie przedstawili , tutejsi mieszczanie byliby tak gościnni . Oczywiście , ani ona , ani pozastała trójka nie wspominali nic o celu wyprawy .

O świcie ruszyli w dalszą drogę. Był to wyjątkowo upalny dzień, dający się we znaki wszystkim mieszkańcom.

- Daleko jeszcze? - to było standardowe pytanie Ape, które zadawała co godzinę.

- Przypominam ci, że jeszcze przed nami cały dzień drogi. Noc spędzimy w namiotach w lesie, a po paru godzinach jutrzejszej jazdy, powinniśmy być na miejscu. - oznajmił Eathan. Całe popołudnie dosłownie smażyli się na słońcu. Savana nie trzymała się już Eat'a , z którym razem jechała na Nirvanie. Odkleiła się od niego, by się nie przegrzał. W końcu, był jej ukochanym jeźdźcem. Na upał narzekała też ich eskorta rycerska. Niejaki Arturo, dzielny młodzieniec, kóry wiele razy już przemierzał tę okolicę, miał ochotę sciągnąć swą zbroję i jechał wpółnagi. Niestety ostre spojrzenie książąt, powstrzymało go od działania. W tym momencie dziewczyny zachichotały.  Ape i Savana obnażyły sie tylko częściowo , ściągając koszule . Pod nimi miały wykrochmalone jedwabne podkoszulki . Za to Eathan i Dalmir nieco odciążyli się , ściągając grube kamizeli , przypominające część zbroi .

Podróż ciągnęła się, godzina za godziną. Rozmowa coś się nie kleiła. Nie było takiego tematu, który wydawałby się interesujący w tej chwili. Jedynie Dalmir miał dobry humor. Może to dlatego, iż chciał pokazać April, że jest nie do zdarcia. Tak, to był jego cel. Musiał pokazać jej, że jest naprawdę...jakby to ująć...- Dal'owi przemknęło przez myśli wiele określeń.


 

Wreszcie nadszedł wieczór. Zrobiło się nieco chłodniej, więc brygada postanowiła się zatrzymać.

Rozbili namioty i zasiedli przy kolacji. Savana trochę wybrzydzała, jednak potem przemogła się do pieczonych grzybów - potrawy, którą zaserwował im najstarszy i najbardziej doświadczony z rycerzy. To znaleziony posiłek , który stał się ich ostatnim środkiem pożywienia . Z zapasów , przygotowanych przez którewską służbę , zastała tylko woda .

Owy rycerz opowiedział im potem o swoich przygodach w dziczy. Ledwo się obejrzeli, a wybiła północ. April poczuła się bardzo senna, więc skierowała się do namiotu. To dziwne, nie zastała tam Sav.

- Aaa...zapomniałem ci powiedzieć - zagadał Arturo. - Śpimy w dwójkach, a książę Dalmir zażyczył sobie twoje towarzystwo.

Rudą zamurowało. Jak widać Dal , był zdecydowanym człowiekiem. - Chwileczkę, a gdzie on właściwie jest? - zaciekawiła się. Rozglądając się dookoła, spostrzegła księcia leżącego na trawie, obok wielkiego ( przynajmiej tak jej się wydawało) dębu. Podeszła bliżej.

- Mogę się dosiąść? - zapytała nieśmiało.

- Nie krępuj się - odpowiedział jej miękki głos następcy tronu. Ape usiadła koło niego i delikatnie ujęła jego dłoń.

- Posłuchaj, wiem co próbujesz zrobić - zaczęła.

- Naprawdę? - zdumiał się Dal. Może dziewczyna była ładna, ale nie wiedział, iż była mistrzynią dedukcji.

- Śpimy w jednym namiocie, tak? - poczęła dyskutować - To dobrze, mnie pasuje. - przytuliła się teraz do księcia z nienaganną czułością. - Chciał słodkiej i klejącej się do niego panienki, to ją dostanie - pomyślała. Leżeli teraz razem wtuleni w siebie. April miała dobre zdanie o Dalmirze, jednak nadal był według niej zbyt pewny siebie. Z kolei chłopak, bardzo chciał przekonać dziewcznę do siebie. Zrobiło się z tego takie błędne koło. Rudowłosa nie chciała podporządkowywać się księciu. Jednak nie wiedział o nim wszystkiego. W środku krył się nieśmiały chłopiec z marzeniami. Osóbka, którą wręcz bała się świata i była szaleńczo zakochana w pewnej damie.

- Nie Ape. Tak nie może dalej być - przerwal chwilę ciszy Dal. - Ja chce być dla ciebie oparciem i próbuje się do ciebie zbliżyć. Naprawdę cię kocham i chce dla nas jak najlepiej.

Dziewczyna otworzyła szeroko oczy.

- Rozumiem...- wyszeptała mu do ucha. - Również chce być blisko ciebie. - spojrzała na gwiazdy na niebie. - Szczerze mówiąc, jeszcze nigdy nie spotkałam kogoś takiego jak ty - dodała. W jednej minucie poprawił jej się humor. - Czyli dzisiaj jest pierwsza noc, którą mamy spędzić razem? 

- Na to wygląda...chyba , że nie chcesz...- młodzieniec był niepewny.

- Jasne, że chce...a co myślałeś? Lubię się droczyć i tyle - zaśmiała się i pociągnęła Dalmira za sobą do namiotu.



W tym czasie Savana i Eathan już kładli się do snu . Nastolatki byli lekko zdziwieni swoją obecnością w jednym namiocie . Był on duży i przestronny , przez co każdy miał dla siebie sporo miejsca . Oboje ułożyli się w odstępie , obok przeciwległej stronie namiotu . Zanim na dobre usnęli zaczęli rozmowę .

- Nie lubię spac daleko od domu . - przyznała Savana .

- Nikt nie lubi odchodzić od swojego miejsca . Nawet nie wiem , jak musi ci być ciężko - westchnął .

- Kiedy jeszcze nikogo tu nie miałam nie było mi najlepiej . Teraz jest .. inaczej - Sav nie znalazła odpowiedniego słowa .

- Co masz na myśli ? - zapytał Eat , chociaż dobrze wiedział o co jej chodzi .

- Mam ciebie - dziewczyna poczerwieniała , jej policzki zrobiły się ciepłe . Przyglądała się młodzieńcowi z zaciekawieniem . Wstał z miejsca , wziął do ręki poduszkę i położył się obok niej .  

- A ja mam ciebie - ścisnął jej dłoń . Uśmiech zagościł na ich twarzach . Savana pragnęła mieć go blisko siebie . Oboje  zmęczeni upalną podróżą zasnęli w oka mgnieniu . I spali do rana wtuleni w siebie .    


                                                                ***


Wróżka wstała gdy w jej sali pokazała się Bellan. Nimfa specjalizująca się w opiece nad roślinnością Magicznego Lasu, wydała się zmieszana.

- Paprocie szeptały, że wybranki wydziały, o Pani - oznajmiła śpiewając. Jej smukłe kobiece ciało przystało na chwilę.

- Król Phenian to mądry człowiek, potrafi czytać znaki...wybrał odpowiednią porę - powiedział do siebie. 

- Sprowadź moja droga do pałacu swoje siostry - nakazała nimfie. - Musimy być gotowe na przyjęcie gości...




Ciąg dalszy nastąpi...

sobota, 23 marca 2013

 

Rozdział 4 części 2

,, KTOKOLWIEK TU BYŁ , NIE CHCIAŁ ŻEBYŚMY DOWIEDZIAŁY SIĘ WSZYSTKIEGO "



Savana mieszała łyżeczką przyniesioną przez Rebeccę herbatę ziołową . Miała ochotę na coś słodkiego . Spakowała się już na jutrzejszą wyprawę . Służba dostarczyła jej torbę ze skóry , do której włożyła ubrania . Przygotowała również strój na wyjazd składający się z białej , opiętej gorsetem koszuli , czarnych obcisłych spodni oraz wysokich butów do jazdy konnej . Kiedy wyjazd został ustalony trochę się denerwowała . Bała się opuszczać mury zamku , jednak teraz - przy Eathanie czuła się zupełnie bezpieczna . Kiedy poprzedniego dnia wyznali sobie miłość poczuła się znacznie lepiej . Po ich pierwszym pocałunku zaprosił ją na kolację . Lokaje przygotowali wspaniałą ucztę , a ona i Eathan mieli okazję porozmawiać do późnego wieczoru . Savana wytłumaczyła mu dlaczego wczoraj była smutna  , iż bynajmniej źle zinpretowanyłakilka słów . On wyznał jej , że od samego początku pragnął być z nią w związku . Tą konwersację zapamięta do końca życia . Z zamyślenia wyrwała ją wchodząca do rozległej jadalni April . Był radosna i uśmiechnięta . Na jej szyi widniała duża malinka .

- Cześć Sav - powiedziała i posłała przyjaciółkce całusa .

- No cześć . Co robiłaś dziś rano ? A .. już widzę - dziewczyna wskazała na szyję Ape , a ta uśmiechnęła się , i dotknęła w palcem w miejsce malinki , jakby liczyła , że się zmyje .

- Nie próżnowałam .

- Cieszę się . - Sav podeszła do Ape . - Spakowałaś się już ?

- Nie miałam czasu . Sama widzisz . - jeszcze raz dotknęła malinkę .

- Całowałam się z Eat'em . - Savana pisnęła stojącej obok Ape do ucha . Nie chciała owijać w bawełnę . Pragnęła , żeby April cieszyła się razem z nią .

- Mówiłam ci , że zerwał z Leticią ! - Ape pokiwała głową . Była wyraźnie uradowana szczęściem przyjaciółki .

- Nareszcie , teraz wiem jak to jest .. - Savana oparła się o drewniane krzesło , jedno z dwudziestu przy stole . Ape usadziła wygodnie obok , słuchała przyjaciółkę jednocześnie spoglądając do kuchni , czy czasem kucharz nie niesie już posiłku .

- To znaczy jak ?

- Wstajesz rano i od razu o nim myślisz . Czekasz tylko na jego spootkanie .. - Savana chciała mówić dalej ale drzwi frontowe do sali otworzyły się i dziewczeta ujrzały dwóch młodych mężczyzn . Dalmir śmiał się w głos , natomiast Eathan szedł obok i walną brata w ramię . Gdy spostrzegł dziewczeta , przestał się wygłupiać . Skierował się w stronę stołu i zajął miejsce obok Savany . Ta promieniała na jego widok . Eat nie rozmawiał z nia od wczorajszej kolacji . Puścił więc oko  i pod stołem złapał za rękę , tak aby ani Dalmir ani April tego nie zauważyli . Za to ta para rozsiadła się wygodnie , każdy na swoim krześle i rozmawiali o czymś jak najęci .

Nagle drzwi od kuchni otworzyły się gwałtownie i do sali weszło paru kelnerów , ubranych w śnieżnobiałe fartuchy . Posiłek był pyszny . Savana  nie chciała marnować czasu . Wczoraj na kolacji nie poruszała żadnych głębszych  tematów . Nie chciała zepsuć miłej atmosfery na kolacji . Wczoraj wszystko sobie wytłumaczyli , ale przecież nie byli razem w związku . Musiała się go spytać , jak między nimi jest .

- Eathan , czy my jesteśmy w związku ? - powiedziała mu do ucha .

- Jeśli tego chcesz - odpowiedział .

- Wiesz jakie jest moje zdanie - Dziewczyna broniła się , ale nie chciała na niego naciskać . Miała nadzieję , że to on potwierdzi , że tak jest .

- Owszem , jesteśmy w związku - powiedział Eathan otwarcie i pocałował Sav , tym razem mniej napiętnie niż za pierwszym razem .

Dwie pary oczu - Dalimra i April skierowały się w ich stronę . Sawana położyła ręce na twarzy chłopaka .

- Ja dziękuję - Eat wstał od stołu i pociągnął Savanę za sobą .

- Ja również - odpisnęła w biegu .

Eathan wyprowadził ją z pola widzenia brata i złapał w talii . Przyciągnął do siebie mocno i całował . Stali oparci o ścianę . Pare pokojówek przeszło obok nich . Jedne robiły skwaszone miny , jakby Eat miał sześć lat . Inne patrzyły z zainteresowaniem i uśmiechały się do siebie , mówiąc coś na ucho . Ale im to nie przeszkadzało - widzieli tylko siebie .


 

April została w sali razem z Dalmirem . Gdy skończyła posiłek i kelnerzy zebrali brudne naczynia w sali zrobiło się cicho .

- Dobrze , że w końcu się zeszłi - Dalmir nie krył radości .

- Bardzo się cieszę . Wiesz , Savana to moja najlepsza przyjaciółka . Jest dla mnie jak rodzona siostra . Chce dla niej jak najlepiej - odparła .

- Rozumiem . To oczywiste .

Siedzieli naprzeciwko siebie trzymając się za ręce .

- Dalmir . Tak dużo rozmawiamy przez ostatni czas . Wiem o tobie wszystko , ty o mnie też . Ale jeszcze nigdy nie pytałam cię o przepowiednię - dziewczyna spojrzała mu  prosto w oczy .

- Co chcesz wiedzieć ?

- Wszystko , co ty wiesz . - odparła pewna . Chciała mieć wszystko pod kontrolą , wiedzieć bardziej szczegółowo o tym , po co się tutaj znalazła . Dalmir to była jedyna osoba z którą mogła o tym porozmawiać .

- Chodź . - Dalmir wstał i prowadził ją za rękę . Ona poszła bez oporu .

Dalmir zaprowadził ją przez kręte korytarze zamku , po których nigdy jeszcze nie chodziła , chociaż gdy Savana leżała ranna spacerowała wraz z Rebeccą po królestwie . Sciany były pomalowane na kolor bordowy . Co trzy metry znajdowały się na nich  dwuczęściowe okna , zakryte beżowymi zasłonami . W wolnych miejscach wisiały portrety w złotych ramach , przedstawiające jakichś przodków prawdopodobnie króla i książąt . Korytarz był długi , o dziwo na jego końcu były tylko jedne drzwi . Dalmir zmierzał właśnie w tym kierunku . Podeszli do nich .  Tuż nad nimi wisiała mała zamknięta skrzyneczka , przypominająca włącznik lub zamaskowanie jakiegoś tajnego przycisku . Dal przejechał po omacku po jego wieczku , aby znależć odpowiedni przycisk . April była niższa i siłą rzeczy nie widziała co tak naprawdę się tam znajduje . Nagle słychać było cichy odgłos , przypominający pęknięcie . Wtedy skrzynka otworzyła się i oczom pary okazały się klucze wiszące na haczyku .

- Skąd wiedziałeś , co trzeba tam nacinąć ? - spytała Ape ruchem głowy wskazując na wierzch krzynki .

- Przychodziłem tu razem z mamą . Takich rzeczy się nie zapomina - powiedział ciężko wdychając powietrze . April chwyciła jego muskularne ramie i delikatnie pogładziła . Patrzyła prosto w jego duże , niebieskie oczy ze współczuciem .

Dalmir włożył i przeręcił kluczyk , po czym pociągnął za klamkę . Warstwa kurzu uderzyła ich w twarz . Ze środka dopłynął mulący odór starych przedmiotów . Najwyraźniej nikt nie odwiedzał tego miejsca od bardzo dawna . Dal poszukał latarnii i zapałek po omacku .  Prawdopodobnie wiedział gdzie ich szukać .Po chwili pomieszczenie nieco się rozjaśniło . April przeszył dreszcz . Czuła taką romantyczną atmosferę .Weszli do środka . April przyglądała się z zaciekawieniem staremu , bardzo zniszczonemu biurku , regałom na książki oraz koszami na zabawki .

- To twoje ? - wskazała na duże , otwarte brązowe pudło .

- Tak . Bawiłem się tym jako dzieciak - mówiąc to uśmiechnął się . Najwidoczniej wiązały się z tymi zabawkami dobre wspomnienia .

Dalmir wszedł w głąb pomieszczenia . Na biurku leżały jakieś notatki , czysta kartka , pióro i kałamarz .

- To pracownia mojej matki - powiedział wskazując na mebel .

- Była pisarką ?

- Można tak powiedzieć . Lubiła pisać dla nas .

- Wymyślała wam bajki ? - Ape wyobraziła sobie dwóch małych chłopców , którzy z wytęsknieniem czekają , aż zapadnie wieczór , aby mama mogła opowiedzieć im nową bajkę .

- Tak . Bardzo często z naszymi imionami w rolach głównych - Dalmir spojrzał na Ape z uśmiechem .- Czy twoja mama też czytała ci bajki ?

- Nie . Zginęła w zagranicznej wycieczce , kiedy miałam rok . Nigdy nie doznałam czegoś takiego - wzięła do rąk zakurzony , jasnoniebieski kajut , którego strony były zapisane starannym pismem .

- Przykro mi .

- Daj spokuj . Nawet jej nie znałam . Nie odczuwam takiej tęsknoty .- Ape spuściła wzrok .

- Chodź tutaj . Znalazłem . - Dalmir przywołał ją gestem dłoni . Trzymał wielką księgę . Jej stronice były zżółkłe i trochę przypalone .

- Czy po to przyszliśmy ? - Ape przetarła ręką okładkę . Pod warstwą kurzu okazał się napis ,, Magic " .

Książka była ciężka więc młodzieniec połozył ją na biurku i delikatnie otworzył .

- Gdzieś tytaj muszą być zapisane słowa pzepowiedni - powiedział , zaczynając przewracać kartki . - Jak poszukamy dokładnie , napewno znajdziemy .

Ape z uwagą przewracała kartkę za kartką . Nie chciała przeoczyć odpowiednich słów . Pismo jego matki było wąskie i pochyłe .  Każda litera starannie zapisana , jakby to był zeszyt szkolny .

- Czy to dziennik twojej mamy ? - zastanawiała się Ape .

- Tak . Pisała tu różne wiersze , swoje myśli . Trochę dziwnie się czuje grzebiąc w jej rzeczach .

- Powinniśmy wrócić . Też tego nie chce . - Ape nie chciała wykorzystywać Dal'a do własnych celów . Nie chciała , żeby miał coś na sumieniu .

- Spokojnie . Ona nie żyje . Za to ty tak . I to ciebie chcę uszczęśliwić - objął ją ramieniem , a Ape zrobiło się bradzo miło . W półświetle palącej się latarni stojącej na biurku Dalmir nie zauważył jak się zaczerwieniła . Licealistka nie chciała marnować czasu więc szukała dalej .

- Widzę - Dalmir przejechał palcem po prawie niewidocznej notatce . Była zapisana innym pismem . Każda literka była iealnie zaokrąglona . - To Eathan napisał . Kiedy nasza matka zginęła , przyszedł tu , wziął jej ulubioną księgę i zapisał słowa przepowiedni na otworzonej na chybił trafił kartce . Bardzo to przeżywał . No cóż . Jest ode mnie starszy prawie dwa lata . A kiedy zginęła matka miałem cztery . Nie rozumiałem jego bólu . Z każdym dniem , wszystko stawało się coraz jaśniejsze . - Dalmir mówił spokojnie , choć stojąca obok Ape wyczuła jego emocje . - Nigdy tak jej nie potrzebowałem . Dopiero po smierci zdałem sobie sprawę .... - oczy chłopaka napęłniły się łzami . April zrobił się ciężko na sercu . Przytuliła go mocno .
Kiedy emocje opadły April przeczytała słowa przepowiedni . Głos jej drżał . Wszystko zgadzało się co do litery .  Niestety zapis nie był pełny . Jakby ktoś wymazał jego dalszą część .

- Czy jesteś pewien , że Eathan zapisał całość ?

- Tak , napewno . Kiedyś byłem tu razem z nim . Dawno temu . Było co do słowa .

- Ktokolwiek tu był , nie chciał , żebyśmy dowiedziały się wszystkiego ...

                            

                             ,, Gdy ciemność zapadnie i pokój odejdzie 

                                      , dwia anioły z nieba spadną . 

                                            Wszystko wtedy jasne będzie ..." 


 

                                                 Ciąg dalszy nastąpi ...


 

piątek, 22 marca 2013

 

 Rozdział 3 części 2

,, MARZENIA I WYBORY "




Król Phenian właśnie kończył swój obiad, gdy Dalmir wbiegł do jadalni. Był wyraźnie czymś zafascynowany. 

- Posłuchaj ojcze - zaczął - Razem z wybrankami postanowiliśmy pojutrze w końcu udać się do Delii. One bardzo chcą poznać prawdę. Nie wytrzymają ani chwili dłużej. Czekają na to odkąd się tu znalazły. - Chciałbym prosić cię o zorganizowanie wszystkiego - chłopak spuścił głowę. Nie wiedział jak zareaguje ojciec. Phenian z reguły pochwalał jego pomysł, ale zawsze większą wagę przywiązywał do osiągnieć Eatahan'a. Było mu z tego powodu przykro. Tym razem stało sie inaczej.

- To doskonała pora. Gwiazdy ustawiły się w lini prostej, co zwiastuje, że przepowiednia wkrótce się wypełni. Wszystko bedzie gotowe na dzień po jutrze. Nie mart się już, tylko przygotuj nasze panny. - ojciec pogładził syna po włosach. - Jednak bedzie z ciebie dobry władca - pochwalił syna , klepnął go w ramię i wyszedł na audiencje. Serce Dal'a zabiło mocniej . Czyżby karta się odwróciła ? Pierwszy raz od dłuższego czasu został pochwalony przez tatę. Z reguły to Eathan miał najciekawsze pomysły, starszy brat zawsze był tym lepszym. Dalmir chował się w jego cieniu. Teraz nadeszła pora, by z tym skończyć. 

Chłopak wybiegł za ojcem kierując się w stronę komnaty Ape. Pora wcielić plan w życie - pomyślał.

Zastał dziewczynę czytającą. Wizyty w Królewskiej Bibliotece były dla niej teraz codziennością. Młodzieniec po cichu przysiadł na stojącym obok łóżka krześle. Panna nawet go nie zauważyła. Dalmir chrząknał, aby zwrócić jej uwagę.

- Ale mnie przestraszyłeś ! - rudowłosa aż podskoczyła. - Chciałeś czegoś? - powiedziała oschle.

- Tak, przyszedłem aby wszystko wyjaśnić.

- Tu nie ma nic do wyjaśniania. Odbiło mi, że wtedy tak cię wyściskałam. Podrywasz wszystko co się rusza, ale mnie to nie kręci. Więc proszę, wyjdź - wskazała palcem na drzwi. Książę był zaskoczony. Nikt nigdy nie zachował się wobec niego w taki sposób. To była dla niego nowość.  Nie chciał stracić dziewczyny ,więc dalej próbował coś wskórać .

- Daj mi chociaż szansę wszystko wytłumaczyć - błagał Dal.

Podszedł do dziewczyny i delikatnie ujął jej dłoń, przy tym ukląkł. - Wiem , co czujesz . Od chwili kiedy rozmawiałaś z moim ojcem , nie było nam już tak dobrze . Wiem, że już za późno...ale to co mówi o mnie ojciec to nieprawda. Prawdą jest to, że przebieram w dziewczynach, bo jeszcze nie znalazłem tej jedynej. Ale proszę , nie osądzaj mnie pochopnie, bo chwile spędzone z tobą, zapamietam na zawsze. Tylko ty potrafisz czytać aż do północy, tylko ty potrafisz rozbawiać do łez. Tylko z tobą i tylko przy tobie czuje, iż moge być normalny, nie muszę udawać. I tak jak powiedziałem w bibliotece, uwierz mi lub nie...April...kocham cię . Wpadłem, jak to mówią, jak śliwka w kompot - wyznał chłopak.

Dziewczynie prawie serce wyskoczyło z wrażenia. Od niko nie usłyszała jeszcze czegoś tak miłego. Chociaż to było całkiem sprzeczne z tym co mówiła chwilę temu , bardzo tego pragnęła . Jego słowa były wiarygodne . Być może oceniła go pochopnie . Być może dlatego , że usłyszała to od samego króla . Jej serce waliło mocno .  

- Nie ufałam ci tak bardzo , po tym czego się dowiedziałam. Ale teraz...mogę być szczera. Nie wiem co się ze mną dzieje...ja uwielbiam...uwielbiam - zacięła się. - Uwilebiam ciebie. Jeteśmy praktycznie jak dwie połówki tego  samego jabłka. Wtedy w bibliotece, trochę spanikowałam. Nie chciałam po prostu, byś mnie skrzywdził . - zbliżyła się do Dalmira i pogładziła jego policzek. 

- Nie śmiałbym - chłopak zbliżył się do niej .

Jakże jej brakowało jego bliskości. Czasem sama nie jest pewna swoich uczuć...ale w tym przypadku, zakochała się po uszy. W jednym mmęcie oboje pomysleli o tym samym. Zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej, a ich usta zetknęły się.

- Nie odpowiedziałaś jeszcze na jedno moje pytanie - zakomunikował Dal odrywając się od ust ukochanej.

- A mianowicie? - ta zdziwiła się.

- Czy na pewno czujesz to samo co ja  - był niepewny .

- Jestem pewna. Tak, kocham cie, głuptasie  - odpowiedziała April , uśmiechnęła się, po  czym kolejny raz rzuciła mu się na szyję . Czuła coś wiecej niż miłość...

 

Ciąg dalszy  nastąpi...