niedziela, 24 marca 2013

 

Rozdział 5 części 2

,, PORA NA PRZYGODĘ"

 

Wszystko było już gotowe. Kasztanowe rumaki już czekały na pasażerów. Trochę podenerwowany Dalmir pomagał April wsiąść na konia . Eathan i Savana już siedzieli na swoich wierzchowcach . Chłopak pokazywał jej jak ma go prowadzić . Savana musiała sobie przypomnieć kilka rzeczy . Gdy miała dwanaście lat brała  lekcje jazdy konnej . Było to jej pasją . Dwa lata później , po ciężkich treningach złamała nogę w kolanie . Wtedy jej przygoda z jeździectwem się skończyła . Przez dwa kiesiące nie chodziła do szkoły , nie mogła chodzić . Gdy powróciła do zdrowia , lekarze stwierdzili , że nie może narażać kości  i nie powina jeździć konno . Bradzo to przeżyła . Teraz , kiedy po paru latach przerwy usiadła na swojego  wierzchowca imieniem Nirvana , poczuła narastające podniecenie . Najwidoczniej bardzo jej tego brakowało .

 Dziewczęta ubrane w wyjątkowo zwiewne kombinezonym razem z książętami byli już na dziedzińcu.  Poddani wraz z królem uczcili ich odjazd kilkoma pożegnalnymi okrzykami. Oprócz nich, w podróż udali sie także liczni rycerze, których zadaniem było chronić całą czwórkę.  Dalmir jechał na jednym wierzchowcu z Ape . Rudowłosa nigdy nie miała do czynienia z końmi i bardzo się bała.

- Już nie moge się doczekać - oznajmiła i wtuliła się w chłopaka. 

- Jak długa będzie podróż? - zapytała Savana wyraźnie zaintrygowana.

- Mniej wiecej około dwóch dni, tyle zajmie nam pzreprawa przez Magiczny Las. - odpowiedział jej Eathan z impetem. Czekała ich emocjonująca droga pełna wrażeń. Czego dowiedzą się od Delii? Czy wreszcie poznają całą treść przepowiedni ? Te pytania nurtowały dziewczyny. Nadszedł czas , aby poznać prawdę. 

Dal chciał wykorzystrać ten okres , by wcielić w życie swój plan, nad którym pracował od czasu wyznia w bibliotece. Musiał jakoś udowodnić April, że jest warty dłuższej uwagi. Nie chciał żeby go opuściła .


 

Jechali dość długo, zanim dotarli do pierwszej wsi. Przeprawiając się przez nią, mijały ich dziewczęta spoglądające tęsknym wzrokiem na Dalmira i Etahan'a , zaś na Ape i Sav prawie nienawistnym. Rudowłosa wzięła się w garść i pokazała język grupce panienek machających do jej ukochanego. Ich miny były znaczące . Coś jak ,,uważaj bo skończysz jak my''. Jednak April nie przejęła się tym.  Pobliskie domki były małe , przez co wydawały się przytulne . Przy każdym kwitły piękne kwiaty w różnych odcieniach . Piękne słońce umilało królewskiej grupie jazdę na pędzących koniach . Książęta prowadzili wierzchowce szybko , aby jak najszybciej dotrzeć do celu .W następnym miasteczku zatrzymali się, na noc. W tym czasie dziewczyny mogły przyglądnąć się zwyczajom tutejszych ludzi. Miały szczęście, natrafiły bowiem na obchody Dnia Świetej Paproci. Zdziwiła ich ta nazwa, lecz Dalmir wytłumaczył, iż paproć w Malimii uważana jest a życiodajną roślinę. Ma swoje zastosowanie zarówno w lecznictwie, jak i w kuchni. Przyjęła ich pod swój dach pobożna rodzina . Ludzie byli ubodzy i mili . Bez problemu ugościli przybyłych w swoich izbach . Savana zastanawiała się , czy gdyby książęta się nie przedstawili , tutejsi mieszczanie byliby tak gościnni . Oczywiście , ani ona , ani pozastała trójka nie wspominali nic o celu wyprawy .

O świcie ruszyli w dalszą drogę. Był to wyjątkowo upalny dzień, dający się we znaki wszystkim mieszkańcom.

- Daleko jeszcze? - to było standardowe pytanie Ape, które zadawała co godzinę.

- Przypominam ci, że jeszcze przed nami cały dzień drogi. Noc spędzimy w namiotach w lesie, a po paru godzinach jutrzejszej jazdy, powinniśmy być na miejscu. - oznajmił Eathan. Całe popołudnie dosłownie smażyli się na słońcu. Savana nie trzymała się już Eat'a , z którym razem jechała na Nirvanie. Odkleiła się od niego, by się nie przegrzał. W końcu, był jej ukochanym jeźdźcem. Na upał narzekała też ich eskorta rycerska. Niejaki Arturo, dzielny młodzieniec, kóry wiele razy już przemierzał tę okolicę, miał ochotę sciągnąć swą zbroję i jechał wpółnagi. Niestety ostre spojrzenie książąt, powstrzymało go od działania. W tym momencie dziewczyny zachichotały.  Ape i Savana obnażyły sie tylko częściowo , ściągając koszule . Pod nimi miały wykrochmalone jedwabne podkoszulki . Za to Eathan i Dalmir nieco odciążyli się , ściągając grube kamizeli , przypominające część zbroi .

Podróż ciągnęła się, godzina za godziną. Rozmowa coś się nie kleiła. Nie było takiego tematu, który wydawałby się interesujący w tej chwili. Jedynie Dalmir miał dobry humor. Może to dlatego, iż chciał pokazać April, że jest nie do zdarcia. Tak, to był jego cel. Musiał pokazać jej, że jest naprawdę...jakby to ująć...- Dal'owi przemknęło przez myśli wiele określeń.


 

Wreszcie nadszedł wieczór. Zrobiło się nieco chłodniej, więc brygada postanowiła się zatrzymać.

Rozbili namioty i zasiedli przy kolacji. Savana trochę wybrzydzała, jednak potem przemogła się do pieczonych grzybów - potrawy, którą zaserwował im najstarszy i najbardziej doświadczony z rycerzy. To znaleziony posiłek , który stał się ich ostatnim środkiem pożywienia . Z zapasów , przygotowanych przez którewską służbę , zastała tylko woda .

Owy rycerz opowiedział im potem o swoich przygodach w dziczy. Ledwo się obejrzeli, a wybiła północ. April poczuła się bardzo senna, więc skierowała się do namiotu. To dziwne, nie zastała tam Sav.

- Aaa...zapomniałem ci powiedzieć - zagadał Arturo. - Śpimy w dwójkach, a książę Dalmir zażyczył sobie twoje towarzystwo.

Rudą zamurowało. Jak widać Dal , był zdecydowanym człowiekiem. - Chwileczkę, a gdzie on właściwie jest? - zaciekawiła się. Rozglądając się dookoła, spostrzegła księcia leżącego na trawie, obok wielkiego ( przynajmiej tak jej się wydawało) dębu. Podeszła bliżej.

- Mogę się dosiąść? - zapytała nieśmiało.

- Nie krępuj się - odpowiedział jej miękki głos następcy tronu. Ape usiadła koło niego i delikatnie ujęła jego dłoń.

- Posłuchaj, wiem co próbujesz zrobić - zaczęła.

- Naprawdę? - zdumiał się Dal. Może dziewczyna była ładna, ale nie wiedział, iż była mistrzynią dedukcji.

- Śpimy w jednym namiocie, tak? - poczęła dyskutować - To dobrze, mnie pasuje. - przytuliła się teraz do księcia z nienaganną czułością. - Chciał słodkiej i klejącej się do niego panienki, to ją dostanie - pomyślała. Leżeli teraz razem wtuleni w siebie. April miała dobre zdanie o Dalmirze, jednak nadal był według niej zbyt pewny siebie. Z kolei chłopak, bardzo chciał przekonać dziewcznę do siebie. Zrobiło się z tego takie błędne koło. Rudowłosa nie chciała podporządkowywać się księciu. Jednak nie wiedział o nim wszystkiego. W środku krył się nieśmiały chłopiec z marzeniami. Osóbka, którą wręcz bała się świata i była szaleńczo zakochana w pewnej damie.

- Nie Ape. Tak nie może dalej być - przerwal chwilę ciszy Dal. - Ja chce być dla ciebie oparciem i próbuje się do ciebie zbliżyć. Naprawdę cię kocham i chce dla nas jak najlepiej.

Dziewczyna otworzyła szeroko oczy.

- Rozumiem...- wyszeptała mu do ucha. - Również chce być blisko ciebie. - spojrzała na gwiazdy na niebie. - Szczerze mówiąc, jeszcze nigdy nie spotkałam kogoś takiego jak ty - dodała. W jednej minucie poprawił jej się humor. - Czyli dzisiaj jest pierwsza noc, którą mamy spędzić razem? 

- Na to wygląda...chyba , że nie chcesz...- młodzieniec był niepewny.

- Jasne, że chce...a co myślałeś? Lubię się droczyć i tyle - zaśmiała się i pociągnęła Dalmira za sobą do namiotu.



W tym czasie Savana i Eathan już kładli się do snu . Nastolatki byli lekko zdziwieni swoją obecnością w jednym namiocie . Był on duży i przestronny , przez co każdy miał dla siebie sporo miejsca . Oboje ułożyli się w odstępie , obok przeciwległej stronie namiotu . Zanim na dobre usnęli zaczęli rozmowę .

- Nie lubię spac daleko od domu . - przyznała Savana .

- Nikt nie lubi odchodzić od swojego miejsca . Nawet nie wiem , jak musi ci być ciężko - westchnął .

- Kiedy jeszcze nikogo tu nie miałam nie było mi najlepiej . Teraz jest .. inaczej - Sav nie znalazła odpowiedniego słowa .

- Co masz na myśli ? - zapytał Eat , chociaż dobrze wiedział o co jej chodzi .

- Mam ciebie - dziewczyna poczerwieniała , jej policzki zrobiły się ciepłe . Przyglądała się młodzieńcowi z zaciekawieniem . Wstał z miejsca , wziął do ręki poduszkę i położył się obok niej .  

- A ja mam ciebie - ścisnął jej dłoń . Uśmiech zagościł na ich twarzach . Savana pragnęła mieć go blisko siebie . Oboje  zmęczeni upalną podróżą zasnęli w oka mgnieniu . I spali do rana wtuleni w siebie .    


                                                                ***


Wróżka wstała gdy w jej sali pokazała się Bellan. Nimfa specjalizująca się w opiece nad roślinnością Magicznego Lasu, wydała się zmieszana.

- Paprocie szeptały, że wybranki wydziały, o Pani - oznajmiła śpiewając. Jej smukłe kobiece ciało przystało na chwilę.

- Król Phenian to mądry człowiek, potrafi czytać znaki...wybrał odpowiednią porę - powiedział do siebie. 

- Sprowadź moja droga do pałacu swoje siostry - nakazała nimfie. - Musimy być gotowe na przyjęcie gości...




Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz