piątek, 5 kwietnia 2013


 

Rozdział 12 części 2

,,  NIC CIĘ NIE USPRAWIEDLIWIA  "

 

 

Ape skończyła wypełniać formularz zgłoszeniowy . Zabrało jej to ponad dwadzieścia minut . Było na nim kilka pytań osobistych typu :  Jak lubisz spędzać czas ? Jakie zajęcia pozalekcyjne Cię  interesują ? Czy pomimo miejsca w klasie w zaawansowanej , chciałabyś uczy się więcej ? April przeczytała to pytanie kilka razy . Czy chciała się uczy ponadprogramowo ? Nie wiedziała jeszcze jak będą wyglądać jej zajęcia . Czy codziennie będą lekcje na świeżym powietrzu ? Miała nadzieję , że nauka w tej Akademii nie będzie zbyt trudna . Chciała nauczyć się tylko najważniejszych rzeczy , aby w starciu z Astanem pokazać mu ,gdzie jego miejsce . Myślała też o swojej szkole w Londynie. Welgside High School była wspaniałym miejscem. W tym roku miała zdawać  rozszerzona wiedzą z literatury. To był jej priorytet, jej najważniejszy cel . Chciała napisać jak najlepiej. Na dodatek w tym roku czekała ją studniówka... Nie miała tyle wolnego miejsca w głowie , żeby zapełniać go zbędnymi informacjami z zajęć  dodatkowych . Do tego tracić wolny czas , którego , gdy spojrzała na plan godzin - nie miała za wiele . Tylko nauka i nauka . Tak więc przy ostatnim pytaniu postawiła drukowane NIE.  

 

 

Savana właśnie oddawała formularz do biurza nauczycielskiego . Znajdowało się ono na samum środku szkolnego korytarza . Jak się okazało z pałacu wróżki Delii, podziemnymi korytarzami można było dojść do akademiku . Mieszkali tam wszyscy uczniowie . Tam właśnie był sekretariat . Funkcjonował on jak w każdej normalnej szkole . Dwie panie z okularami na nosie siedziały za wysokim biurkiem , popijając bardzo jasny napój. Ewidentnie była istotami magicznymi, lecz Sav nie potrafiła zgadnąć jakimi dokładnie.

- Ile uczniów uczęszcza do tej Akademii ? - zapytała Sav oddając wypełnione podanie w ręce jednej z kobiet . Ta uśmiechnęła się do niej . 

- Dwa tysiące , kochana .

-  Zostałam skierowana przez wróżkę Delię do klasy ,,Więzy przyrody'' . Ilu uczniów zakwalifikowało się na te zajęcia ? - zapytała nastolatka pod wpływem emocji . Kiedy usłyszała ile rówieśników mieszka w akademiku , chciała być pewna , czy w ogóle znajdzie miejsce w sali .  

- Nie musi się panna obawiać . Tylko dwanaścioro  - Sav odetchnęła z ulgą .

- Na całą szkołę ? - zaskoczyła się .

- To bardzo zintegrowane zajęcia . Dostają się na nie tylko najlepsi .- posłała stojącej przed biurkiem dziewczynie oko . Może dlatego, iż ku zaskoczeniu Savany, kobieta posiadała tylko jedną sztukę narządu wzroku.

- Dziękuję - rzuciła do niej Sav i skierowała się w stronę drzwi . Kilku uczniów  przeszło obok niej . Poczuła ich ciekawski wzrok . Do pierwszych zajęć miała jeszcze chwilę czasu . Dziękowała Bogu , że w przeciwieństwie od wszystkiego , mają tu normalne zegarki . Metodą prób i błędów znalazła salę lekcyjną . Wcześniej weszła jeszcze do łazienki .  

Sala przypominała zwykłą londyńską uczelnię . Ściany pomalowane na beżowy kolor przysłonięte były plakatami z napisami ,, Astan wkracza " lub ,, Początek wojny " . Nie brakowało również fiolek i różnego rodzaju manekinów , gdyż była to sala  chemiczna . Dziewczyna zacisnęła wargi a trzymającą w reku teczkę z materiałami , które zostały przez innych uczniów przerobione , przycisnęła do piersi . Weszła . Lekcja zdawała się zaczynać . W ławkach siedziało już dwunastu nastolatków . Pięciu chłopaków i siedem dziewczyn . Wszyscy ubrani w białe fartuchy , jak na młodych chemików przystało . Za biurkiem naprzeciwko drzwi , w których stała , siedział półłysy facet . Miał około pięćdziesiąt lat .

- Witam , panno Grey . Niech pani zajmie miejsce wolne miejsce , obok panicza Caleba  - wskazał na jedyne niezajęte miejsce w sali . Caleb .  

- O Matko ... - Savana szepnęła do siebie  . Nie mogła się ruszyc . Jej partnerem miał być przystojniak , który wpatrywał się w nią zeszłego dnia . Jego oczy błysnęły , jak na znak , że czekał na to od dawna . Spuścił wzrok w książkę , gdyż do tej pory patrzył na zamurowaną Savanę . Kąciki jego ust ruszyły się w góre , nieznacznie . Cóż , nie miała wyjścia . Chociaż spięła się kompletnie , zajęła miejsce obok Caleba .  Chłopak miał jasno brązowe , opadające na oczy włosy . Nie były ani za krótkie , ani za długie . Kości policzkowe  proste , wręcz idealne . Zmysłowe oczy , które przyprawiały Sav o dreszcze były koloru niebieskiego . Biały fartuch spinał muskularne ciało . Dziewczyna wzięła głęboki wdech . Dobrze , że Caleb nie patrzył na nią w tej chwili . Była czerwona .

Zajęcia się rozpoczęły . Nauczyciel kazał otworzyć księgi na stronie 145 . Savana nie miała jeszcze odpowiednich przyborów . Dzieliła więc książkę z Calebem . Chłopak zdawał się nie zwracał za nią uwagi . Chemik mówił o przemianie  nasion , w dojrzałe kwiaty , za pomocą jednej kropli jakiegoś wywaru  . Temat był ciekawy . Nauczyciel mówił płynnie , pokazując na biurku cały przebieg sytuacji . Nagle nad głowami uczniów rozeszła się para . Mężczyzna właśnie dokonał przemiany .

- Może panna Grey powie nam , jak to się stało , że para uniosła się w klasie ? - nauczyciel kaszlnął , dusząc się dymem .

- Aaa .. .- Sav nie spodziewała się odpytywania  - Użycie eliksiru wzrostu , którego kropla została wylana do gleby , w której leżało nasiono kwiatu , spowodowało mały wybuch pary , ze względu na swój skład . Zawiera on korzenie z krzewu papryki , które pod wpływem temperatury po prostu się momentalnie rozgrzewają . - zakończyła denerwowana . Sama nie wiedziała skąd to wie .

- Bardzo dobrze - nauczyciel zaczął tłumaczyc coś dalej . 

-  Nieźle -  Sav usłyszała głos Caleba .

- Dzięki - odpowiedziała . Ich wzrok spotkał się po raz pierwszy na tej lekcji . Wpatrywali się w siebie , Caleb z większą lekkością .  Dziewczynę wyrwał z zamyślenia momentalny błysk . Aż podskoczyła . Koło biurka znów unosiła się para . Nauczyciel zniknął .

- Spokojnie . On tak zawsze . - Caleb już spakowany stał obok niej . - Znika po każdej lekcji . Jest teraz w pokoju nauczycieli . Co za maniery .. osobiście sie jeszcze nie przedstawiłem - wyciągnął rękę - Caleb z rodu Rosington - Savana uścisnęła jego dłoń . 

- Savana Grey - odpowiedziała z rumieńcem . 

- Musisz być bardzo zdolna , że dostałaś się na te zajęcia .   - wszyscy wyszli z sali . Caleb wraz z Sav szli korytarzem . Miała wielką ochotę uciec , ale chłopak kontynuował rozmowę .

- Rozumiem , że ty też . - poprawiła włosy .

-  No cóż . Mój ojciec jest ziemskim czarodziejem - Caleb odpowiedział rozkładając ręce .

- Fajnie , że masz takie korzenie .  W sensie że magiczne .

- A ty ? Jesteś wybranką . To zaszczyt mieć z Tobą kontakt . - skłonił głowę .

- Daj spokój . To wszystko mi przeraża . - Savana spuściła głowę . W ostatniej chwili złapała lecące jej z rąk papiery .

- To musi być niesamowite . Wszyscy w Akademii mówią o tobie i tej twojej rudej koleżance

- Ale też straszne - obydwoje się zaśmiali . - To , że nie wiem nawet czy przeżyję . - atmosfera znikła .

- Na pewno . Będę cię bronił . Ze mną nic ci nie grozi  - Caleb zatrał ręce i popatrzył na Savanę wyczekująco .

- Jak to ? - dziewczyna się zatrzymała . Patrzyła prosto w oczy młodzieńca .

- Mam kwalifikacje . I możliwość ruszania z wami , gdy tylko się nauczycie . - wyciągnął ze swojej naramiennej torby kartkę . Wręczył ja Savanie . Rzeczywiście . Pisało na niej :  Chętni uczniowie po kursie zbrojnym na poziomie zaawansowanym, proszeni są o zgłoszenie się do wróżki Delii . SZUKAMY ODPORNEJ JEDNOSTKI , KTÓRA  BĘDZIE GOTOWA ESKORTOWAĆ WYBRANKI PODCZAS ICH DROGI.

Savanę zamurowało .

- Nie możesz ! - powiedziała stanowczo . Nie chciała się unosić , choć okazja była znakomita .

- Dlaczego ? Mam obowiązek was chronić  - bronił się Caleb i ruszył za idącą wybranką. 

- Nie chce narażać żadnych ludzi ! Sama już cierpiałam , wiem jak to jest . - ściszyła głos .

- To co robisz jest wprost dziwne . Nigdy nie miałaś osoby , kogoś bliskiego , kto chciał coś dla ciebie zrobić ? Czegoś  , o co nigdy nie odważyłabyś się go poprosić  ?

- To nie jest takie proste . To nie ty przeniosłeś się do innego świata i nie musisz sobie układać życia jakby na nowo , nie wiedząc czy nawet wrócisz . - Savana powiedziała wszystko , co przyszło jej na język . Nie rozumiała swojego postępowania . Nie znała Caleba . Dlaczego po prostu nie odejdzie i zostawi go w spokoju ... ? Po chwili namysłu wiedziała , że nie może tak postąpić . Chciała bronic swego zdania . Może to dla tego , że chłopak wzbudzał w niej taką ciekawość ?

- Wiem , że to co tutaj robię jest dziwne . Rozmawiam z osobą , z którą nie mam nic wspólnego !

- A teraz ? - zapytał i nachylił sie do niej . Musnął ją swoimi pełnymi ustami . Savana odpadła . Nie miała siły krzyczeć i bić się . Resztkami trzeźwo myślącego umysłu odepchnęła go od siebie .

- Przepraszam - mruknął Caleb zanim zdążyła coś powiedzieć . - Musiałem .... ja ... - Savana rozglądnęła się dookoła . Na szczęście na korytarzu nikogo nie było . Lekcje pewnie znów się zaczęły . Czuła się okropnie , ale widząc czerwone usta Caleba , chciała znów go pocałować . Lecz to Eathan był jej miłością . Tyle przez niego wycierpiała . Co noc myślała o nim . A teraz zdradziła go , wbiła nóż w serce .

- Nic cie nie usprawiedliwia - jęknęła ze łzami w oczach i wybiegła z korytarza . 

 

 

                                                       Ciąg dalszy nastąpi ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz