niedziela, 17 marca 2013

 

Rozdział 15 części 1

,,DECYZJA TRUDNA , ALE PODJĘTA"

 


Savana i April obudziły się w nieco ciasnej ziemiance, do której wczoraj zaprowadziła je nowa znajoma - Pearl. Pearl z wyglądu nie przypominała chytrej i przebiegłej osoby jaką była. Pokazała przyjaciółką, że nie jest rozpuszczoną księżniczką, za jaką była uważana w królestwie. Była urodzoną wojowniczką i buntowniczką. Gdyby nie to, że dziewczyny od razu ją rozpoznały, to nie traktowałyby jej z taką wyższością. 
Czarnowłosa córka Astana nie leżała już tam gdzie wczoraj wieczorem. Jako pierwsza zauważyła jej zniknięcie April, którą zbudził narastający i coraz silniejszy ból głowy. - Aaaa - ziewnęła tylko i rozglądnęła się. Pchnęła Savanę w bok i nagle poderwała się tak energicznie, jakby ktoś właśnie celował w nią mieczem. Obie dziewczyny już obudzone, postanowiły wydostać się na zewnątrz. Znalazły się na polanie, z której widać było fragmenty zamku króla Pheniana.
 - O nie! - zmartwiła się Sav - Wcale nie zaszłyśmy do lasu, myliłam się! Musimy iść dalej! - zarządziła. Poczuła, że chce jej się płakać, choć stwierdziła, że to co zrobiły z Ape było rozsądne. Na dodatek jej brzuch aż ryczał z głodu i pragnienia.
April nie wiedziała co dalej. Kochała Dalmira, tego była pewna, lecz w oddali odczuwała pewnego rodzaju ulgę. Pomimo to cały czas miała pustkę w sercu. Savana odczytała z twarzy przyjaciółki co ją gnębi.
- Ape...Wiem, że to co teraz powiem, będzie sprzeczne z tym co sądziłam wczesniej , ale...- zaczęła.
 - Ale co? - zaciekawiła się ruda. Jednak cieszyła się, że to przyjaciółka zrezygnowała pierwsza.
 - Nie dam rady tak dalej - teraz Savana doszczętnie się rozkleiła. - Wiem, to wszystko to głównie moja wina. To ja Cię do tego namówiłam, a teraz jest jak jest. Nie moge narzucać Ci moich problemów. Z jakiegoś powodu chciałabym teraz tam być i powiedzieć Eathan'owi co o nim myślę. Ale to nic nie zmieni. Miałam wrażenia , że on też coś do mnie czuje, a przynajmiej tak to odebrałam. Jednak on kocha Leticie i muszę się z tym pogodzić. Żyć dalej i znaleźć innego chłopaka, który będzie ze mną flirtował będąc w związku z inną. Jestem takim piątym kołem u wozu - rozpaczała.
- Sav! -April oburzyła się. Jej przyjaciółka miała wyraźnie za niską samoocenę. - Nawet nie myśl tak o sobie. Jesteś najlepszą okazją, jaką ten palant Eathan przegapił. Nie jest Ciebie wart.
Twarz Savany troche pojaśniała, a jej oczy przepełniła nadzieja. Orszak królewski był coraz bliżej. Dziewczyny postanowiły się ukryć, tak, aby ich nie zauważona. Savana nadal myślała nad słowami Ape. Kto wie, może i książę ma jej coś więcej do zaoferowania? Może zrozumiał swój błąd? Zaniepokojona przytuliła się do przyjaciółki. Nie opuszczała jej nadzieja.
Nagle April pokierowała wzrok w drugą stronę.
- Co jest?- zapytała Sav ujrzawszy na twarzy przyjaciółki niepokój.
- Jadą - wyszeptała tylko rudowłosa.
- Ale kto jedzie? - Sav patrzyła w dal, nie widząc nic podejrzanego.
 Słońce już zachodziło z purpurowego nieba. Nad głowami dziewczynyn przeleciała gromada niebieskich ptaków. Nagle do ich uszu dobiegł dźwięk trąbki. Zza drzew wyłonił się królewski orszak. Na jego czale dziewczyny ujrzały obu następców tronu Malimi, Dalmir'a i Eathan'a. Licealistki poczuły na plecach  nieprzyjemny  dreszcz.
 - Gdyby nie zatrzymała nas Pearl, już dawno byśmy wróciły. - Savana była nieco zmieszana. - Nie chciałam jej opowiadać o wszystkim. Chociaż ona wyjawiła nam swoją tejemnice... - dokończyła.
Zaskoczyły je głośne nawoływania książąt.
- April! Savana! - krzyczeli Dalmir z bratem na przemian. - Gdzie jesteście?!
Dal zeskoczył z białego wierzchowca. Począł się rozglądać.
- Nigdzie ich nie na Eat. A co jeśli dopadł je Astan? - był przerażony.
- Nie bój się, nie są aż takie nierozsądne. Potrafiłyby sobie poradzić w takiej sytuacji - odpowiedział mu starszy brat na śniadym koniu, po czym zsiadł z niego i podszedł do Dalmira.
- Wiesz...myślę, że gdyby wiedziały co chcemy im powiedzieć, już dawno wróciłyby. Zachowaliśmy się jak ostatni głupcy. No cóż, nasza strata. Nie byliśmy godni. - westchnął Eathan i spochmurniał.
- Gdzie ja teraz znajdę taką drugą ? - nadal rozpaczał jego brat.
Dziewczyny słyszały każde słowo, były bowiem skryte w pobliskich krzakach.
- Jakie to...- Ape powstrzymała się od pisku.
- Boże  -dodała  jej towarzyszka. - Wiesz, chyba musimy z nimi chociaż porozmawiać, przecież zadali sobie tyle trudu aby nas odnaleźć. - podsumowała
- Zgadzam się! Ale czy dasz radę ?
- No jasne . - Savana nie mogła powiedzieć nic innego , gdy zobaczyła narastające podniecenie w oczach Ape .
- Chodźmy - April jako pierwsza wychyliła głowę z zarośli. Nagle wybiegła i rzuciła się Dalmirowi na szyję.
Młodzieniec był bardzo zdziwiony i wprost nie mógł uwierzyć w to co się stało . Mimo wszystko kierowało nim szczęście . Przytulił dziewczynę mocno do siebie.
- Tak bardzo Cię przepraszam! - wykrzyczała April  - Kocham Cię!
- Tak jak ja ciebie, najmocniej w Malimii - odpowiedział i oboje złączyli się w pocałunku. 
Tak, to była ta wspaniała chwila. Chwila pojednania, miłości i czas na wyjaśnienie pewnych spraw. Savana uśmiechnęła się lekko , gdy i ona wyszła zza skał i zobaczyła , jak jej najlepsza przyjaciółka nie posiada się z radości . Była nieco przygnębiona , bo i ona chciała się teraz rzuci na szyję Eathanowi . To było niemożliwe . Poczuła w brzuchu dziwne kłócie . Eathan podbiegł do niej.
- Nic ci nie jest ? - spytał z troską w głosie .
- Nie , dzięki . - odpowiedziała Sav niskim głosem .
Jej wzrok znów powędrował na April , która dalej była całowana przez Dalmira . Wyglądali razem uroczo . Eathan zauważył , że Savana zamyśliła się i uśmiechnęła na ich widok . Gdy znów spojrzała w jego stronę , on objął ją mocno .
- Dobrze , że wszystko w porządku - wyszeptał . Savana znów nie rozumiała jego zachowania , ale nie opierała się jego gestom.
- Chciałem...- zaczął - ...przeprosić Cię. Zrozumiałem jak odbierałaś moje zachowanie. Moje wizyty i wspólne spędzanie czasu. Ja...- speszył się trochę . - ...sam nie byłem pewnien dla czego to robie. Jednak uświadomiłem sobie, że miejsce , w którym wcześniej była Leticia, w moim sercu zajęłaś ty i nic nie moge na to poradzić. Byłem wpółświadomy tego co robię, lecz powoli przyswajam myśl o tym, że robiłem to,bo po prostu chciałem. Chciłem być z tobą - zarumienił się. - Nie jestem dobry w wyrażaniu uczuć , ale... - wtedy pochylił się nad nią - ...przepraszam, strasznie mi ciebie brakuje...



 Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz