niedziela, 17 listopada 2013



Rozdział 16 części 2

,,...JEST SPRYTNIEJSZY NIŻ MYŚLISZ"







Kiedy razem z Bellan weszły do auli, wszyscy juz tam byli. April, Dalmir i Eathan siedzieli obok siebie ze spuszczonymi głowami. Savana nie wiedziała co się dzieje.

- Proszę o uwagę! - wrzasnęła wróżka Delia, którą dopiero teraz dziewczyna zauważyła. Po tych słowach rozmowy ustały i wszyscy zajeli swoje miejsca. Wśród zebranych spostrzegła wszystkie nimfy, Garcię, a nawet rycerzy, którzy eskortowali ja i Ape do Akademii. Aula natomiast była dość specyficznym miejscem. Wydawała się Sav stara i tajemnicza, choć w gruncie rzeczy wybudowaną ją niedawno. Panna podeszła do przyjaciół.

- O co chodzi? - zapytała.

- Ciii - uciszyła ją rudowłosa April - Zaraz się dowiesz.

Savana zniecierpliwiona usiadła. Po chwili rozległ się donośny głos Deli.

- W związku z zaistniałymi okolicznościami, zostałam zobowiązana do powiadomienia wszystkich tu obecnych, a w tym naszych Wybranek - spojrzała na Sav i Ape - iż ciemny Astan wytropił je.

Gdy ostatnie słowa padły z ust wróżki, April Joyce zadrżała.

- Wiem, że przyjechały tu, aby odkryć swoje magiczne umiejętności i chciały się czuć bezpiecznie w naszej Akademii.  Jednak Astan ma wielu szpiegów. Zarówno w świecie ludzi, jak i zwierząt. Nie wiemy jakim cudem dowiedział się o miejscu waszego pobytu. Nie jestem do końca pewna, czy nasz wróg wie, że to wy jestyście tymi niewiastami z przepowiedni, ale w każym razie na pewno coś podejrzewa. Więc jest tylko jedno rozwiązanie. - wydawało się, że Delia spojrzała Sav w oczy - Musicie natychmiast wyruszyć na poszukiwanie pierścieni. W przeciwnym razie złe sługi Astana dotrą tu, a na pewno są już w drodze, i będą chcieli was unieszkodliwić, może nawet zabić.

Słychać było, jak Dalmir i Eathan przełykają ślinę ze strachem w duszy. Na samą myśl, że coś tak okropnego może przydarzyć sie ich ukochanym, bolały ich serca.

- Popieram tą decyzję, wróżko Delio! - wrzasnął nerwowo Eat.

- Jak najszybciej powinny opuścić to miejsce! - dołączył do niego Dal.

Wtedy wszyscy zaczeli się przekrzykiwać. W tym zamęcie Savana i April po cichu wymknęły się z auli i wyszły na dziedziniec.

- O matko, Sav! - pisnęła ruda - Ja nie chce żeby oni nas zabili!

- Spokojnie - Savana podeszła do sprawy jak prawdziwa dorosła - Jutro już nas tu nie będzie. Wywiozą nas daleko. Gorzej z pozostałymi. Pomysl o nimfach i Deli. Co będzie z nimi, gdy najeźdźcy się pojawią? Będą z nimi walczyć?

- Mogą nie dać rady - zgodziła się z nią Ape.

- Właśnie. A my nie możemy zostać i im pomóc. To straszne - rozżaliła się Sav - pomyśl, wszyscy nasi przyjaciele, ci dobrzy ludzie i magiczne istoty znajda się w tarapatach. Jakie były by z nas Wybranki, gdybyśmy dopuściły do czegoś takiego?

Po policzku April spłynęła tylko jedna, niezwykła, purpurowa łza. To była jedna z tych decyzji, do których musiały się przyzwyczaić.



***


- Ale ja też chcę pojechać! - próbowała przekonać ojca Pearl.

- Nie ma mowy! - wykrzczała Astan - To zbyt duże niebezpieczeństwo! Poza tym Gart i jego ludzie już dawno są w drodze do tej idiotycznej Akademii. A więc i tak już cie nie zabiorą, nie bądź żałosna, córko. - wypowiedziawszy te słowa ciemny pan odwrócił się na pięcie i wyszedł.

Pearl wpadła w furię. Ona?! Żałosna?! Oczywiście ojciec okazał swój brak uczuć, tak jak potrafił najlepiej. A nawet nie zdawał sobie sprawy z tego co potrafi jego córka - ciemna księżniczka królestwa Darville. Była urodzoną wojowniczką, po kryjomu ćwiczyła z Byronem sztuki walki i wladanie mieczem. Ale przecież ojciec i tak zawsze będzie miał ją za swoją slabą, naiwną córeczkę. Nie! - krzyknęła w duchu - Tak nie może dalej być! Sama wyruszę w podróż, zdobęde wszystkie pierścienie potrzebne do przejęcia władzy nad Malimią i ojciec przekona się, iż mylił się co do mnie! Nie przeszkodzą mi nawet te durne Wybranki, którym jak głupia pomogłam ten jeden, cholerny razy! - tak zdesperowana dziewczyna pobiegla spakować najpotrzebniejsze rzeczy.

W zbrojowni zauwazył ją majestatyczny Byron.

- Po co ci to wszystko? - rycerz wskazał na włócznię, miecz, tarczę i ostry nóż, które Pearl trzymala w ręce.

- Yyyyy...- Pearl nie mogla powiedzieć mu prawdy o swoich planach. Ufała mu, jednak wiedziała, że chlopak na pewno jej nie puści. - Ja tylko...chciałam zabrać...te rzeczy...do...komnaty...żeby...móc się im dokladniej przyjrzeć - wypalila. Byron od razu wiedział że kłamie.

- Pomyślmy...hmm...dowódca wojska twego ojca, komandor Gart wyruszył aby pojmać Wybranki, które znajduja się teraz w Akademii Przetrwania, a ty podkradasz broń i cichcem chcesz ją wynieść 'do swej komnaty'? - zapytal, a na jego twarzy pojawił się lekko szyderczy uśmiech.

Dziewczyna przygryzła wargi. Czekała na wybuch. Lecz ku jej zdziwieniu Byron podszedł do niej, odebrał jej wojenne atrybuty i spojrzał jej głęboko w oczy.

- Będe czekał pod tylnym wyjściem z zamku. Twój rumak również. - szepnął jej do ucha , a odleglość między nimi była tak niewielka, że Pearl miała nadzieję, iż dojdzie do pocałunku. Jednak obyło się bez tego. Byron odsunąl się od niej nagle. Zauważył, że cała poczerwieniała.

- Hej, księżniczko - mrugnął do niej zawadiacko - Jadę z Tobą.





Koniec części drugiej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz