poniedziałek, 11 marca 2013

 

 Rozdział 8 części 1

,,SZCZĘŚCIE W NIESZCZĘŚCIU


Jak najszybciej przewieziono Savanę do zamku i udzielono jej pomocy medycznej. Jedyna co pamiętała zanim straciła prztomność, to biały pokój z wielkim łożem z baldachimem. Słyszała tylko urywki rozmowy swoich wybawców.


- Szybko, bo zaraz się wykrwawi ! - krzyknęła jakaś kobieta.

- Zawiadomcie księcia Eathan'a, on się na tym zna! - dodał ktoś inny. Dziewczyna czuła, jak dotykają jej ciepłe ręce. Gdy się obudziała, zobaczyła nad sobą zdesperowaną April.

- Jak się czujesz? - zapytała przyjaciółka. Sav dostrzegła na jej twarzy wyraz zmartwienia.

- Ujdzie, ale bywało lepiej - Savana starał się uśmiechąć. Wtem kobieta o czarnych włosach podeszła do April.

- Musisz dać jej odpocząć, panno April - nakazała. Potem podeszła do poszkodowanej.

- Nazywam się Rebecca i będę się Toba opiekować - oznajmiła.

Dziewczyna nie wiedziała co działo sie po dość nieprzyjemnym incydencie w lesie. Nie zdawała sobie sprawy, iż to książe Eathan ja postrzelił. Nie wiedziała, że wreszcie są w zamku króla Pheniana. Brzuch tak bardzo ja polał, ale na szczęście już nie krwawił. Był opatrzony, zawinięty w gruby bandaż. Rebecca wyszła z wielkiego pokoju, przystrojonego obrazami , ze stojącym pośrodku ceglanym kominkiem. Służąca rozmawiała z kimś widocznie zmartwionym, ale Savanie nie udało się zobaczyć jego twarzy.

- Muszę ją zobaczyć - odrzekł męski głos, po czym wysoki chłopak wszedł do sali. Savana katem oka ujrzała przystojnego, chyba w jej wieku faceta. Miał jasne, niebieskie oczy, gęste włosy i idealne kości policzkowe. Na jego twarzy malował się niepokój.

- Savana- szepnął wyraźnie spięty. 

Sav była odrapana i posiniaczona po ostatniej przygodzie w lesie. Nie wiedziała co odpowiedzieć,czy w ogóle jakkolwiek się odezwać.

- Bardzo Cię przepraszam, ale nie wiedziałem .. - wymamrotał.

- Spokojnie- przerwała mu - Nie jest tak źle jak wygląda.

- Mam nadzieję - powiedział Eathan z frustracją.

Wziął jedno ze stojących w rogu sali krzesło i usiadł przy łóżku. - Jak się tu znalazłyście?

Panna spojrzała na niego zdezorientowana.

- Chodzi mi o to, jak dwie tak ładne dziewczyny, znalazły się w środku lasu, gdzie nie zapuszcza się żaden z poddanych króla.

- Króla?!- zdziwiła się Savana

- Owszem - chłopak zmróżył oczy - Jesteśmy w zamku.

- Naprawdę? - ucieszyła się podnosząc plecy z oparcia łóżka. Bok nagle tak zabolał, że wróciła do poprzedniej pozycji.

- Uważaj - ostrzegł ją młodzieniec - nie powinnaś się zbytnio wysilać. Rana jest jeszcze świeża. Powiedz, skąd wzięłyście się w lesie?

Savana wzięła głęboki oddech. 

- Byłyśmy na szkolnej wycieczce i zdarzył sie wypadek z chemicznymi roztworami. Nie wiem co to było - książę słuchał zaintrygowany - Obudziłyśmy się na polanie. Potem nie mogłysmy się odnaleźć w nowym miejscu, więc postanowiłysmy poszukać schronienia. Jedynym miejscem jakie znalazłyśmy, był dom szamanki - Garci.

- Garcia, znamy ją w królestwie. Wielu ludzi już uleczyła. Co Wam powiedziała?

- Że mamy iść do zamku i tam dowiemy się więcej. - powiedziała na jednym wdechu Sav.

- Więcej o czym? - książę nadal by ciekaw.

- O przepowiedni, której jesteśmy częścią.

Książę Ethan wstał z krzesła, następnie pobiegł do sali tronowej swego ojca, króla Pheniana, który był w trakcie narad z urzędnikami. Gdy chłopak biegł, nie zauważył wychodzącej zza rogu April, która najwidoczniej, dla zabicia czasu, zwiedzała zamek z Rebeccą. Wpadł prosto na nią.

- Przepraszam - powiedział przelotnie.

- Ojcze! Przerwij na chwilę! - zawołał od progu

- Mój drogi Eathan'ie, jestem bardzo zajęty. Jeśli gnębi cię poczucie winy, z powodu poszkodowania tej niewiasty, wyżal się bratu! - król się oburzył.

-Owszem, czuję żal, ale nie o to chodzi. Tu chodzi o przepowiednię - przekonał ojca Eathan.

Oczy wszystkich urzędników zwróciły się ku niemu. Jego wysokość, który do tej pory siedział, wstał. Przeczesał dłonią siwe włosy i udał się w kierunku wyjścia. Syn poszedł za nim.

- Ethan'ie, nie można żartować z przepowiedni - upomniał go ojciec.

- Nie żartuję - zaprzeczył chłopak - Te dwie dziewczyny, to one.

- Niemożliwe ! Skąd takie przypuszczenia?

- Savana mi powiedziała. Dowiedziały się większości od Garci. 

- Zawołać Dalmira! - nakazała jednym z służących. Eatahn patrzył na ojca, oczekując co będzie dalej.

- Może wreszcie nastanie pokój na tym świecie! - uznał z nadzieją władca. Na korytarzu ukazał się jego pierworodny - Dalmir .

- Wzywałeś mnie ojcze? - zapytał.

- Synu mój, niedługo święta przepowiednia się wypełni - z twarzy ojca, nie można było odczytać jego nastroju. Czy nie cieszy się, że zjawiły się długo oczekiwane wybranki? Może nie jest gotowy na wojnę?

Król Phenian skierował się do swej komnaty, znikając z pola widzenia synów.

- Nareszcie się doczekał - westchną Dalmir.

- Myślałem , że do końca życia, będzie musiał znosić wuja Astana i już nigdy nie nastąpi pokój - uznał Eathan. 

- Powinienem nawiązać kontakt z tą rudą panną. Widać, że bardzo się czegoś boi, chociaż tu, w zamku, jest całkowicie bezpieczna. - Dalmir zdziwił się.

- Nie czas na miłostki - powiedział brat. - Trzeba zacząć przygotowania do wojny. Astan pewnie już się dowiedział.


***

 

April siedziała skulona na kanapie, która stała centralnie pośrodku zamkowego korytarza. Jej oczy były załzawione i całe popuchnięte. Nie wiedziała co ma dalej robić. Savana leżała ranna i osłabiona z raną na brzuchu. Jeśli nawet są częścią tej głupiej przepowiedni, nie jest pewna czy bez przyjaciółki u boku, da radę.

Miała na sobie bawełnianą, szeroką podkoszulkę, którą dostała od Rebecci. Jej stara ubranie było podarte. Korytarz był pusty. Słyszała tylko własne chlipanie. Nagle zauważyła postać, która najwidoczniej zmierzała w jej kierunku. Rozpoznała w niej chłopaka, z którym przyjechała do zamku. Nagle książę Dalmir obrócił głowę w jej stronę. 

- Ooo...- szepnął, gdy poczuł na sobie jej wzrok. - Panna April, o ile dobrze pamiętam?

- Zgadza się - Ape poprawiła włosy.

Chłopak usiadł koło niej .

- Wiem jak się teraz czujesz . - był zmartwiony . - Juz niedługo wszystko powinno wrócić do normy . Twoja przyjaciółka wyzdrowieje . Słyszałem , że wzywają najlepszego lekarza .

- To dobrze - na ustach dziewczyny pojawił się nieznaczny uśmiech ...

- Rozchmurz się . Wiem jaka jest sytuacja , ale nie powinnaś wszystkiego brać na siebie . Musisz odpocząć .

- Lepiej pomówmy o Tobie . Zdaje się , że wiesz o mnie więcej , niż ja o Tobie .

- No cóż by tu opowiadać . Uczę się tutaj w zamku . Razem z bratem mamy prywatne lekcje . Poza tym szermierka , łucznictwo i te nieszczęsne polowania ... - spojrzał na April z poirytowaniem .

- Rana nie jest duża . Całe szczęście, że  Książę Eathan nie jest najlepszym łucznikiem . - uśmiechnęli się do siebie .

- Mój starszy brat Eathan. Ja jestem Dalmir . - podał jej rękę .

- April - odwzajemniła uścisk.

- Słyszałem , że ojciec organizuje jutro bal powitalny na wasza cześć . Bedę zaszczycony , jeśli będziesz chciała mi towarzyszyć .

- Oczywiście - odpowiedziała dziewczyna . Jej serce po raz pierwszy od dłuższego czasu,zabiło mocniej .

 

Ciąg dalszy nastąpi...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz